"Klan": Magdalena Górska powraca po latach
Magdalena Górska po raz pierwszy pojawiła się w serialu "Klan" jako 15-latka. – Grałam wówczas zagubioną i próżną dziewczynkę – wspomina. Dziś jej bohaterka Sandra to dorosła, silna kobieta, która wie, czego chce i uparcie dąży do celu.
Po szesnastu latach wróciłaś do "Klanu". Skąd pomysł, by jeszcze raz wejść do tej samej rzeki?
- Po pierwsze, chciałam przypomnieć się szerszej publiczności. Po drugie, mam do tej produkcji duży sentyment, bo debiutowałam w niej w wieku piętnastu lat, jeszcze jako uczennica liceum. Sandra Stec to córka prezesa klubu sportowego, w którym trenował Michał (Daniel Zawadzki), jej niespełniona miłość. Jednak teraz moja bohaterka nie jest już zagubioną i próżną dziewczynką. Wyrosła na bizneswoman, która wie, czego chce i uparcie dąży do celu. Scenarzyści sprowadzili Sandrę zza wschodniej granicy, gdzie robiła duże interesy. To chyba nawiązanie do mojej kariery (śmiech).
Dalej czuje miętę do Michała Chojnickiego?
- Oczywiście! Zdradzę, że znowu będzie o niego mocno walczyć. Wciągnie go nie tylko do wspólnej pracy, ale i w romans. Niestety, cała ta sytuacja bardzo skomplikuje Michałowi życie. Sandrze zresztą też, bo los ukarze ją za takie postępowanie.
Ostatnio zagrałaś również w rosyjskim serialu. To Twoja kolejna duża rola za wschodnią granicą?
- Tak. "Front" jest pełną napięcia historią z czasów II wojny światowej, z wielką miłością w tle. Moja bohaterka to Polka, która jest naukowcem fizykiem. O jej umiejętności i bezcenną wiedzę rywalizują dwa totalitarne systemy, ścigające się o pierwszeństwo w wyścigu po bombę atomową. A Katarzyna zakochuje się w komuniście, który okazuje się radzieckim szpiegiem. Zdjęcia kręcono w Wyborgu przy granicy z Finlandią, oraz Petersburgu, który jest fascynującym miastem. Najpiękniejszy i najbliższy mojemu sercu jest jednak Kijów, gdzie pracowałam w pierwszym w historii serialu w języku ukraińskim - "Tylko miłość".
Co z zawodowego punktu widzenia daje Ci praca w rosyjskich produkcjach?
- Dystans oraz inne spojrzenie na mój zawód. Nie muszę się ograniczać do pracy na polskim rynku. Spotykam nowych ludzi, artystów, którzy różnią się od nas temperamentem, mają bogate i często skomplikowane życiorysy. Podróże na Wschód wzmocniły moje ideały z dzieciństwa: najważniejsze, by człowiek był dobry, nieważne, jakiej jest narodowości.
Lubisz życie na walizkach?
- Uwielbiam. W liceum chciałam być hipiską, nieustannie w drodze. I to marzenie się spełniło. Na dodatek łączę wojaże z tym, co kocham najbardziej, czyli aktorstwem.
A wolne chwile?
- Kiedy tylko mogę, spędzam je z moją trzyletnią córeczką Niną. Od jakiegoś czasu regularnie też ćwiczę w jednym ze sportowych klubów w Warszawie. To bardzo pomaga rozładować negatywne emocje. Myślę już o wakacjach, pewnie spędzę je w uroczej Chorwacji lub, jeśli wyjazd nie wypali, w naszej równie ładnej Juracie.
Rozmawiał Artur Krasicki