Odkrycie, że na namalowanym przez Tadeusza Miklasińskiego (Grzegorz Kowalczyk) akcie jest twarz Marty (Edyta Herbuś), sprawi, że Monika (Iza Trojanowska) straci złudzenia co do szczerości uczuć bezrękiego artysty. Poznaj szczegóły!
Zdradzamy, że w 2657. odcinku sagi rodu Lubiczów (emisja w czwartek 4 grudnia o godz. 17.55 w TVP1) skruszony artysta malujący nogami i ustami pojawi się z bukietem kwiatów w Rosso.
- Przepraszam - powie.
- Przede wszystkim to ona powinna przeprosić - stwierdzi sarkastycznie Monika. - Pani dyrektor Marta. Nazwała moje ciało na twoim obrazie cielskiem!
- Nie wiedziała, że to ty - zauważy artysta i zacznie nieudolnie się tłumaczyć.
Lecz Monika nie będzie miała najmniejszych wątpliwości, że została potraktowana instrumentalnie.
- Dla mnie już wszystko jasne! - wykrzyczy malarzowi prosto w oczy. - Ona nie zgadzała się na akt, to poszukałeś sobie innej modelki. Udawałeś uczucie, żebym się rozebrała! To paskudne! Obrzydliwe! Rozumiesz?
W tym samym odcinku Monika w rozmowie z Gabrielą (Laura Łącz) powie, że sama nie wie, jak mogła być taka naiwna.
- Na co liczyłam? - zapyta.
- Na wielką, szaloną miłość, która ma za nic wszelkie przeszkody i bariery - podpowie Gabriela. - I której czas się nie ima. Zachowujesz się tak, jakbyś nie wiedziała jacy są faceci. Nieważne starzy, młodzi, ładni, brzydcy.
- Myślałam, że on jest inny...
- Że artysta, tak? Oni są jeszcze gorsi. Naprawdę wierzyłaś, że ten związek ma jakieś szanse?
- Widzę, że dałam się podejść jak jakaś naiwna panienka - oceni samokrytycznie Monika.
- I tak się zachowywałaś od pewnego czasu, niestety - stwierdzi Gabriela. - Jak zakochana nastolatka. Ale chyba już czas wrócić do realu i zająć się szarą prozą życia.
Czy teraz Feliks (Jan Piechociński) wróci do łask Moniki?