Klan
Ocena
serialu
7,3
Dobry
Ocen: 13866
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Klan": Joanna Żółkowska przestrzega aktorską młodzież przed... graniem w serialach?

Joanna Żółkowska, która od lat wciela się w Annę Surmacz-Koziełło w „Klanie”, doszła niedawno do wniosku, że granie w telenowelach może być – zwłaszcza dla młodych aktorów - pułapką.

Joanna Żółkowska ma na swoim koncie mnóstwo ról teatralnych i filmowych, ale większość widzów kojarzy ją przede wszystkim jako Surmaczową z "Klanu". Aktorka, która w ciągu swej trwającej już prawie 50 lat kariery zagrała w wielu serialach, nie kryje, że dopiero dzięki udziałowi w najdłużej emitowanej polskiej telenoweli zrozumiała, iż "tasiemce" mogą być... niebezpieczne.  

- Serial czy telenowela niosą dla aktora niebezpieczeństwo, że stanie się rozpoznawalny wyłącznie jako serialowa postać i straci swoje prawdziwe nazwisko - powiedziała w wywiadzie.

Reklama

70-letnia gwiazda "Klanu" przestrzega młode aktorki i młodych aktorów, których kariery dopiero nabierają rozpędu, by uważali, bo granie w serialu to - według niej - to pułapka. Joanna Żółkowska przyznaje, że zdarza się, iż czuje się zmęczona i lekko znudzona, wcielając się od lat w jedną postać.

- W jakimś momencie pojawia się monotonia... Raz jest lepiej, raz gorzej. Raz większa ekscytacja, raz kompletny zanik - poskarżyła się kiedyś "Tele Tygodniowi", odpowiadając na pytanie, czy lubi grać Surmaczową, po czym dodała, że jednak nigdy nawet jej do głowy nie przyszło, by zrezygnować z pracy w "Klanie".

Joanna Żółkowska jest zdania, że aktorzy bez doświadczenia i dorobku powinni bardzo pilnować, by nie stać się zakładnikami jednej serialowej roli.

Kiedy ona dostała propozycję dołączenia do obsady "Klanu", mogła się już pochwalić kreacjami w dziesiątkach spektakli teatralnych, filmów i seriali, więc tak zwane zaszufladkowanie jej nie groziło.

To, że widzowie polubili Surmaczową, uważa za swój sukces. Nie żałuje, a wręcz cieszy się z tego, że przed laty zgodziła się przyjąć tę rolę i że ciągle może się w nią wcielać...

- Ludzie, których spotykam na ulicy, mówią, że mnie lubią. To miłe. Spotykam się też z nieprzyjemnymi komentarzami, ale nieskromnie powiem, że większość widzów darzy mnie raczej sympatią - twierdzi i dodaje, że doskonale zdaje sobie sprawę, iż jest to zasługa... Surmaczowej, której po prostu nie da się nie lubić.

Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy