"Klan": Izabela Trojanowska świętuje 60. urodziny!
Izabela Trojanowska, czyli Monika Ross-Nawrot z "Klanu", kończy 60 lat! - Dziękuję Bogu za każdy dzień, który przynosi mi kolejne... przyjemności - mówi.
Izabela Trojanowska często powtarza w wywiadach, że jest bardzo zadowolona ze swojego życia. Choć zaznała w nim wiele goryczy, nie chciałaby - gdyby mogła przeżyć je jeszcze raz - by potoczyło się inaczej...
- Jedyne, czego żałuję, to fakt, że moja córka Roxana jest jedynaczką! Chciałabym mieć więcej dzieci - mówi.
W tym roku mija 35 lat od chwili, gdy Izabela Trojanowska nawiązała współpracę z zespołem Budka Suflera i niemal z dnia na dzień stała się najbardziej rozpoznawalną gwiazdą polskiej piosenki lat 80. ubiegłego wieku. Była objawieniem dla miłośników rocka, a jej piosenki okupowały najwyższe miejsca wszystkich list przebojów w kraju. Także dokładnie 35 lat temu - w kwietniu 1980 roku - odbyła się premiera serialu z jej udziałem, który na trwałe zapisał się w historii telewizji polskiej. Rola Kasi Kunickiej w niezapomnianej "Karierze Nikodema Dyzmy" Jana Rybkowskiego i Marka Nowickiego nie była jednak jej aktorskim debiutem. Grając ją miała już na swoim koncie główną rolę w "Strachach" Stanisława Lenartowicza...
- Dane mi było aż dwukrotnie przeżyć swoje pięć minut - kiedy zaczynałam śpiewać i stawiałam pierwsze kroki jako aktorka oraz gdy po latach nieobecności wróciłam do Polski i przyjęłam rolę Moniki w "Klanie", którą gram do dziś - mówi Izabela Trojanowska.
Nie wszyscy pamiętają, że to właśnie ona - a właściwie jej noga i but - widoczne są w pierwszej scenie pierwszego odcinka najdłużej emitowanego polskiego serialu.
- Nigdy nie zapomnę tej sceny... Monika wysiadała z auta i szła do domu Lubiczów. Była skłócona z rodzicami, a przyjechała po wieloletniej niebytności, by odszukać swój pamiętnik. Był to dzień urodzin jej mamy, ale nawet nie złożyła jej życzeń - opowiada i dodaje, że nigdy nie zapomni czarnych szpilek, które miała na nogach w swej pierwszej scenie w "Klanie".
Kiedy Izabela Trojanowska dostała propozycję zagrania w "Klanie", mieszkała w Berlinie, gdzie - jak sama mówi - wiodła uporządkowane, spokojne życie.
- Pewnego dnia Romek Lipko zaprosił mnie do udziału w trasie koncertowej z okazji jubileuszu Budki Suflera i wyrwał mnie z tego mojego bezpiecznego, spokojnego świata... na chwilę. Nie przewidziałam jednego - że miłość do sceny odżyje z ogromną siłą razem z brawami publiczności. Zdecydowałam się wtedy nagrać płytę "Chcę inaczej", by podziękować nią tym wszystkim, którzy o mnie pamiętali i czekali tyle lat, by znów mnie usłyszeć. Zaraz potem zaproponowano mi rolę Moniki... - wspomina.
Izabela Trojanowska często słyszy, że w ogóle nie pasuje do show-biznesu, bo zbyt wiele jest w niej pokory i zbyt bardzo kocha... ludzi.
- W moim życiu działy się różne rzeczy, ale one tylko utwierdzały mnie w przekonaniu, że nie warto nienawidzić, narzekać, poddawać się. Często ginęły mi rekwizyty, ktoś odpruł mi zamek od kostiumu, ktoś popchnął, gdy wychodziłam na scenę - dawałam sobie radę. Byłam silna! Pewien aktor przez cały rok stał podczas moich występów za kulisami i próbował mnie "sypnąć". Nie miałam do niego pretensji. Współczułam mu wręcz, że tyle jego wysiłków spełzło na niczym. I - co może wydać się nieprawdopodobne - cały czas go lubię - opowiada, a pytana, jak myśli, skąd bierze się tyle zła wokół, bez wahania mówi:
- Wiele jest osób bezmyślnych, nie zastanawiających się nad tym, jak żyją, nie wierzących, że można żyć lepiej. W każdym z nas tkwi ogromny potencjał umiejętności i talenty, z których nie zdajemy sobie sprawy.
W środę - 22 kwietnia - Izabela Trojanowska skończy 60. lat. Czego życzy sobie z tej okazji? Chciałaby wciąż móc robić to, co kocha - śpiewać i grać. A prywatnie? Marzy, by wreszcie zostać babcią!