"Klan": Izabela Trojanowska cudem uniknęła śmierci... Oszukała przeznaczenie!
Izabela Trojanowska, czyli Monika Ross z "Klanu", przed laty cudem uniknęła tragicznej śmierci. Aktorka i wokalistka po prostu oszukała przeznaczenie! Zamiast niej... zginęła młoda dziewczyna.
W połowie lat 90. ubiegłego wieku Izabela Trojanowska - mieszkająca wówczas na stałe w Berlinie - często odwiedzała Polskę, bo zamierzała wrócić na scenę i do studia nagraniowego.
Podczas jednego z pobytów w kraju poznała dwóch znanych lubelskich muzyków związanych na co dzień z zespołem Bajm, a oni niespodziewanie zaproponowali jej współpracę i skomponowali dla niej kilka piosenek. Stało się jasne, że to właśnie z nimi - Adamem Abramkiem i Pawłem Sotem - nagra swój pierwszy po latach przerwy album... W Lublinie Izabela Trojanowska zatrzymała się razem z mężem u szwagra Tomka.
- Oprócz nagrywania w studiu jeździliśmy na lotnisko w Świdniku, bo chłopcy lubili skakać ze spadochronem - wspomina aktorka od prawie ćwierć wieku związana z serialem "Klan".
Pewnego dnia znajomi namówili Izę, by skoczyła razem z nimi. Początkowo nawet nie chciała o tym słyszeć, ale w końcu uznała, że... czemu nie! Postanowiła zaryzykować i osobiście przekonać się, jakie to uczucie wyskoczyć z samolotu, a potem spadać z zawrotną prędkością. Do skoku jednak nie doszło...
- Brat Marka (Marek Trojanowski - mąż Izabeli), który jest znanym neurochirurgiem, odradził mi to i zrezygnowałam - wyznała na łamach książki "Trojanowska".
Okazało się, że jest mnóstwo osób, które chętnie zajęłyby jej miejsce. Traf chciał, że - zamiast piosenkarki - do samolotu wsiadła młoda studentka. Dostała spadochron, którego miała użyć Iza.
- Dostałam później wiadomość, że tej dziewczynie nie otworzył się spadochron i zginęła - mówi Izabela Trojanowska.
Gwiazda "Klanu" nie zdecydowała się skoczyć ze spadochronem, ale w Świdniku nauczyła się za to latać szybowcem i dzięki temu uporała się z klaustrofobią, której nabawiła się wiele lat wcześniej na planie telewizyjnego widowiska "Carmilla". Dopiero niedawno wyznała, że cierpiała z powodu żartu, jaki zrobili jej koledzy z planu, zostawiając na pół godziny w zamkniętej trumnie!
- Lot szybowcem okazał się dobrą terapią. Udowodniłam sobie wtedy, że potrafię przezwyciężyć każdy lęk - twierdzi.
Izabela Trojanowska nigdy nie zapomni, co pomyślała, gdy usłyszała, że dziewczyna, której przekazała swój spadochron, nie przeżyła skoku. Uznała wtedy, że po prostu oszukała przeznaczenie i dostała drugie życie...