"Klan": Dramat Beaty

Decyzja sądu zapadnie w 2607. odcinku "Klanu" (emisja we wtorek 16 września). Elżbieta (Barbara Bursztynowicz) i Jerzy (Andrzej Grabarczyk) z niepokojem będą oczekiwać wieści o wyroku po sprawie rozwodowej Jacka i Beaty.

- Gdyby sąd zadecydował, że Małgosia ma być z nią, to by od razu zadzwoniła - powie proroczo Chojnicka.

Chwilę później usłyszą dzwonek do drzwi. Okaże się, że o Beata. Zapłakana. Z trudem będzie panowała nad sobą.

- Co się stało, moje dziecko? - zapyta Elżbieta, a Beata rzuci się jej na szyję i zacznie głośno szlochać.

- Z akt wynika, że pani na dwa lata opuściła nieletnie dzieci, narażając je w ten sposób na traumatyczne przeżycia... - powie sędzia.

- Tak, to prawda i bardzo tego żałuję - przyzna Beata. - Jedyne, co mogę powiedzieć na swoje usprawiedliwienie to, że wtedy, gdy to się stało, ja nie byłam sobą. Musiałam przejść jakieś załamanie psychiczne... Przepraszam, ale trudno mi o tym mówić. Sama siebie nie rozumiem... Dzisiaj jestem innym człowiekiem i chciałabym naprawić dzieciom krzywdy, które wyrządziłam.

Jednak jej dobra wola okaże się mało wiarygodna dla sądu...

W następnym odcinku Elżbieta zaproponuje, że trzeba wynająć prawników i walczyć o to, żeby sąd jednak przyznał Małgosię Beacie. Lecz Jerzy nie podzieli emocjonalnej opinii żony. Uzna, że sąd podjął właściwą decyzję, najlepszą dla Małgosi.

- Elu, oboje dobrze wiemy, że ta decyzja była sprawiedliwa - oceni Chojnicki. - Beata nie sprawdziła się jako matka, potem jej problemy psychiczne, problemy z pamięcią... Sąd wybrał to, co bezpieczniejsze dla dziecka.

Teraz Beata musi się w sposób pokojowy dogadać z Jackiem. Tyle że ona ani myśli pertraktować z Boreckim...