​"Klan": Andrzej Strzelecki może liczyć na wsparcie ukochanej w walce z rakiem

Joannę Pałucką Andrzej Strzelecki od dawna nazywa w wywiadach kobietą swego życia. "Czymkolwiek urzekła mnie Joasia, nie żałuję, że mnie... urzekła" - żartował jeszcze niedawno, opowiadając o swym związku.

"Przez wiele sezonów pracowaliśmy razem w teatrze Rampa i oto pewnego dnia nastąpił tak zwany "wypadek przy pracy". Zakochałem się w Joannie bez pamięci, a ona, na szczęście, pozwoliła mi siebie kochać. I tak to już trwa kilkanaście ładnych lat" - wspominał w wywiadzie.

Joanna Pałucka dziś nawet na krok nie odstępuje chorego ukochanego. To ona namówiła go, by poszedł do lekarza, kiedy niedawno źle się poczuł. Przekonała Andrzeja Strzeleckiego, by zrobił sobie kompleksowe badania. Niestety, ich wyniki okazały się szokujące.

"Wyszło na jaw, że ból, z jakim zmagał się od pewnego czasu, to wynik rozprzestrzeniającego się raka" - mówi aktorka. "Diagnoza to był straszny szok" - opowiada i dodaje, że w dodatku tuż po zdiagnozowaniu u Andrzeja Strzeleckiego nieoperacyjnego raka płuc i oskrzeli wybuchła pandemia koronawirusa. "Siedzieliśmy w domu załamani. Nie wiedzieliśmy, co robić" - zwierzyła się Joanna Pałucka jednemu z dzienników.

Od kilku dni trwa zbiórka pieniędzy na zakup amerykańskiego leku, który może uratować życie odtwórcy roli doktora Tadeusza Koziełły w "Klanie". Aktor, choć jest bardzo słaby, a choroba nie daje mu o sobie zapomnieć, stara się żyć normalnie. "Niestety, jest niesamodzielny i nie może się nigdzie beze mnie ruszyć. Mimo to nie poddaje się i chce funkcjonować jak dawniej" - mówi jego życiowa partnerka, która obecnie cały swój czas poświęca opiece nad ukochanym. "Nigdy go nie opuszczę" - deklaruje Joanna Pałucka.