"Klan": Aldona Orman obchodzi 25-lecie pracy artystycznej
Dokładnie 25 lat temu - 10 lutego 1989 roku - na profesjonalnej scenie zadebiutowała Aldona Orman, czyli Barbara Milecka z "Klanu". Była jeszcze studentką, gdy wcieliła się w swą pierwszą rolę teatralną - Marfę Jegorowną Babakinę w "Iwanowie" Czechowa.
Aldona Orman świętuje dziś ćwierćwiecze pracy artystycznej. Kiedy dokładnie 25 lat temu po raz pierwszy stała na scenie wrocławskiego Teatru Polskiego, była młodziutką dziewczyną, która bardzo cieszyła się z tego, że jej najskrytsze marzenia właśnie zaczynają się spełniać...
- Kiedy chodziłam do liceum, grałam w szkolnych przedstawieniach, odnosiłam sukcesy w konkursach recytatorskich. Pewnego dnia juror jednego z takich konkursów zapytał mnie, czy myślałam kiedyś o studiach aktorskich. Odpowiedziałam, że nie, ale od tej chwili aktorstwo stało się jednym z kilku moich pomysłów na życie. Analizowałam wszystkie za i przeciw, a przystępując do matury wiedziałam już, że wkrótce stanę przed komisją egzaminującą kandydatów na aktorów. Wtedy już myśl o aktorstwie była... marzeniem o aktorstwie - powiedziała Aldona Orman w wywiadzie kilka lat po swym debiucie.
W roli Mafy Jegorownej Babkiny w wyreżyserowanym na wrocławskiej scenie przez Jacka Bunscha "Iwanowie" Aldona wypadła wręcz znakomicie. Chwalono ją za niebanalną osobowość sceniczną, charyzmę, talent i urodę, wróżono wspaniałą przyszłość... Tymczasem Aldona Orman - już z dyplomem ukończenia Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej we Wrocławiu - postanowiła opuścić Polskę i spróbować swych sił w Niemczech.
- Byłam młoda i szalona! Skończyłam szkołę teatralną z wyróżnieniem i butnie myślałam, że to wystarczające referencje, by być aktorką niezależnie od miejsca zamieszkania. Pomyliłam się - wyznała już po powrocie do kraju.
Co prawda Aldona zagrała w Niemczech kilka ról w filmie, w teatrze i w telewizji, ale - cóż - nie były to role, o jakich marzyła.
- Fakt, że język niemiecki nie jest moim ojczystym językiem, bardzo ograniczał paletę ról, o które mogłam się starać. Na swoją pracę w Niemczech patrzę dziś jak na ciekawe doświadczenie zawodowe i bardzo cenną lekcję pokory - mówi.
Do Polski Aldona Orman wróciła po kilku latach. Dowiedziała się, że organizowane są zdjęcia próbne do serialu "Życie jak poker" i doszła do wniosku, że jeśli chce coś osiągnąć jako aktorka, musi grać w polskich produkcjach.
- Postanowiłam zaryzykować i udało się. Przez pewien czas dojeżdżałam na zdjęcia z Monachium, ale gdy zaproponowano mi angaż w Teatrze Kwadrat, podjęłam decyzję o powrocie do Polski - opowiada.
Od tamtej pory Aldona Orman zagrała w prawie trzydziestu serialach! Pamiętamy ją m.in. z "Adama i Ewy", "Tygrysów Europy", "Defektu", "Pierwszej miłości", "Świętej wojny", "Gliny", "Ojca Mateusza", "Komisarza Aleksa" oraz "Plebanii". Niedawno oglądaliśmy ją też w "Barwach szczęścia" i w "Na dobre i na złe", a wciąż możemy podziwiać w "Klanie".
Kiedy Aldona Orman przyjeżdża czasem do Końskich, gdzie się wychowała i chodziła do liceum, spotyka się ogromną sympatią i szczerym uznaniem. Młode dziewczyny, które poznaje, często pytają ją, co zrobić, by - tak jak ona - wyrwać się z małego miasteczka i odmienić swoje życie. Aktorka mówi im wtedy, by po prostu nigdy nie rezygnowały ze swych marzeń.
- Trzeba mieć wiele, wiele marzeń i mocno wierzyć, że każde z nich uda się zrealizować. Nie wolno bać się życia i wyzwań, jakie stawia przed nami codzienność. Należy kierować swoim losem i nie poddawać się, gdy coś w życiu nie wychodzi. Trzeba po prostu bardzo chcieć! - twierdzi Aldona.