Klan
Ocena
serialu
7,3
Dobry
Ocen: 13922
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Klan": Agnieszka Kaczorowska powiedziała "nie"! Dlaczego odmówiła producentom?

​Agnieszka Kaczorowska, czyli serialowa Bożenka z "Klanu", jest mamą dwóch córeczek - Emilka ma 2 latka, a Gabrysia kilka miesięcy. Aktorka niedawno wróciła na plan serialu "Klan", gdzie producenci zaproponowali jej, by jej starsze dziecko wcieliło się w jej serialową córkę. Dlaczego powiedziała stanowcze "nie"? Sprawdźcie w wywiadzie!


Po dłuższej przerwie wróciłaś na plan "Klanu". Co wydarzy się w życiu twojej bohaterki, Bożenki?

- Zaraz po moim powrocie kręciliśmy sceny, w których Bożenka była w ciąży, musiałam więc grać ze sztucznym brzuchem. Teraz moja bohaterka została mamą a jej życiu, podobnie, jak w moim wszystko kręci się wokół jej nowej rodziny i noworodka. Rodzice Bożenki zamieszkają z nimi, aby pomóc w opiece nad dziećmi. Jednym słowem widzowie będą mogli śledzić, co się dzieje w jednej wielkiej włoskiej rodzince.

Reklama

Nie chciałaś, aby twoja córeczka wcieliła się w twoje serialowe dziecko i zagrała razem z tobą?

- Gdy urodziła się moja starsza córka Emilka, dostałam taką propozycję od produkcji, ale uznaliśmy z Maćkiem, że z niej nie skorzystamy. Ja zaczęłam swoją przygodę z tańcem i serialem w wieku 6 lat, więc po pierwsze bardzo chciałam to robić, a po drugie wiedziałam, co się wokół mnie dzieje. Emila nie ma jeszcze takiej świadomości. Gdy kiedyś zakomunikuje nam, że chce grać lub tańczyć, zaczniemy o tym myśleć i pomożemy jej realizować marzenia. Poza tym trzeba pamiętać, że praca na planie nie jest łatwa, szczególnie dla malucha. Jest za dużo ludzi, światła, hałasu, wszelkich bodźców, które negatywnie mogą działać na dziecko.

Jednak młodsza córeczka towarzyszy ci na planie.

- Tak. Gdy Gabi jedzie ze mną i moją mamą na plan, to spacerują po parku lub czekają na mnie w pokoju obok, gdzie mają ciszę, a ja w spokoju mogę ją nakarmić i przytulić.

Od dziecka pracujesz w show biznesie i niejednokrotnie padałaś ofiarą hejtu. Uodporniłaś się na hejt, czy nadal cię dotyka?

- Rzeczywiście, przez lata, także dzięki karierze sportowej, zbudowałam pancerz, który mnie w pewien sposób chroni. Uważamy z Maćkiem, że śmiech jest najlepszym lekarstwem na hejt, który tak naprawdę jest problemem tych, którzy go używają i często obracamy te nienawistne komentarze w żart. Ale jesteśmy tylko ludźmi i słowa potrafią bardzo boleć, więc czasami nawet pancerz i poczucie humoru nie są w stanie nas ochronić. Nie jestem ze skały, a mowa nienawiści dotyka mnie i boli.

Jak sobie radzisz w takich sytuacjach?

- W takich chwilach mogę liczyć na Maćka. Radzimy sobie z tym naszą miłością, wzajemnym wsparciem. Czasami trzeba wypłakać się sobie w ramiona, wstać następnego dnia i z uśmiechem, powiedzieć: "No przecież wszystko jest dobrze, życie płynie naprzód". Bo tak naprawdę wszystko jest dobrze. Przyznaję, że zjawisko hejtu bardzo mnie martwi, szczególnie, że skutki mogą być tragiczne. Akcje typu "Stop hejt", nic nie dają. Potrzebne są uregulowania prawne, edukacja w szkole. Hejt jest zjawiskiem bardzo niebezpiecznym, zwłaszcza gdy dotyka dzieci, czy młode, bezbronne osoby. Sama przeżywałam trudne chwile, szczególnie kiedy byłam w ciąży, bo przecież stres nie pozostaje bez wpływu na dziecko.

W czasie ciąży z pierwsza córką stworzyłaś kanał na YouTube z cyklem "Będę mamą", potem powstał cykl "Jestem mamą"...

- A teraz ponownie "Jestem mamą"& Zrobiłam to, bo sama byłam głodna wiedzy na temat macierzyństwa. Pomyślałam w którymś momencie, że powinnam się tą wiedzą podzielić z innymi mamami, które nie mają możliwości rozmowy ze specjalistami. I tak powstał kanał. Bardzo dużo się nauczyłam prowadząc go i ciągle się uczę.


Rozmawiała Edyta Karczewska-Madej


AKPA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy