Kilka chwil tylko dla siebie
Zabiegana - to mało powiedziane. Paulina Holtz pracuje w kilku warszawskich teatrach (m.in. Teatr Powszechny, Ochoty i Polonia), uprawia różne sporty, pisze felietony, stara się też znaleźć czas na relaks. Ale przede wszystkim stara się być dobrą mamą.
Proszę nam powiedzieć, jak właściwie wygląda dzień Pauliny Holtz?
- Bardzo różnie. Z powodu wielości zajęć, jestem zmuszana do wstawania o różnych porach. Czasem jednak mogę zostać w domu. Tak jak dzisiaj. To miła wersja - taka trochę wakacyjna, kiedy nie muszę wstawać o 7 rano na plan, nie mam próby w teatrze. Rano, na spokojnie, zjedliśmy z partnerem i córkami śniadanie, potem odwiozłam dziewczynki do przedszkola.
- Najczęściej jeździmy samochodem, wtedy można jeszcze trochę pogadać, ale zdarza nam się również podróżować komunikacją miejską. Dzisiaj jechałyśmy metrem. Po powrocie do domu zaparzyłam kawę, zjadłam kawałek tarty rabarbarowej, którą upiekłam dzień wcześniej z rozpaczy, że znów pada - tak na pocieszenie. I cieszyłam się czasem tylko dla siebie. Bardzo to lubię, podobnie jak zajęcia z jogi, na które chodzę dwa razy w tygodniu. Ale im więcej pracuję, tym bardziej mam ochotę po prostu pomieszkać.
Za chwilę wchodzicie na plan nowego sezonu "Klanu". Co słychać u Agnieszki? Trochę się ustatkowała. Ma to związek z wiekiem?
- Być może (śmiech). Jest z Januszem. Niby wszystko dobrze, ale nie ma w tym związku żaru, namiętności, szaleństwa, tak jak z poprzednimi facetami. Przypominają parę z dużym stażem. Nie sądzę jednak, by doszło do ślubu. Zresztą Agnieszka ma to już za sobą. Jak będzie, trudno powiedzieć, życie często nas zaskakuje. Agnieszka również. Wszystkiego się można spodziewać. W tej chwili bardziej żyje sprawami swojej siostry Oli, która przeżywa rozterki miłosne. Próbuje jej jakoś pomóc. Rady starszej siostry są bardzo cenne.
Dobrze, że ma z kim pogadać.
- Relacje między siostrami Lubicz są wyjątkowe. Życzyłabym sobie, żeby moje córki w przyszłości miały tak dobry kontakt, jak Ola i Agnieszka. Warto pielęgnować prawdziwe przyjaźnie. Nie miałam rodzeństwa, ale zawsze mogłam pogadać z tatą lub mamą. Z mamą nawet razem pracujemy.
Sezon teatralny trwa. Można Panią oglądać w Teatrze Powszechnym. Na co mogą się wybrać widzowie?
- Właśnie odbyła się premiera spektaklu "Romeo i Julia", w którym nie gram, ale za to można mnie obejrzeć na deskach innych warszawskich teatrów. Zapraszam do Teatru Ochoty na jednoaktówkę "Gabinet". Przestawienie niezwykle zabawne. Opowiada o mamie dwójki dzieci, zamkniętej na noc w gabinecie z fizjoterapeutą, któremu zwierza się ze swojego życia. Kobieta wchodzi w dziwne relacje z tym mężczyzną. Na początku go nienawidzi, a potem sprawy przybierają inny obrót... Drugi spektakl "Po co są matki" gram razem z mamą, Joanną Żółkowską w Teatrze Polonia. Serdecznie zapraszam.
A po pracy można wyskoczyć na jakiś pokaz mody. Znajduje Pani na to czas?
- Wszystko zależy od tego, jakiego rodzaju jest to wydarzenie. Ale pokazy mody owszem, szczególnie, gdy są zrobione z rozmachem. Takie, jakie organizuje Robert Kupisz. To prawdziwe spektakle pełne pozytywnej energii. Chętnie też biorę udział w spotkaniach towarzyskich, na których mogę pogadać z kimś, kogo długo nie widziałam.
Napisała Pani poradnik "Luśka na planecie Dziecko". W planach kolejne niespodzianki?
- Mam kilka ciekawych pomysłów w głowie i myślę, że wkrótce uda mi się je zrealizować. Na razie muszę odpuścić, bo nie pozwala mi na to czas. Właśnie z tego powodu musiałam zrezygnować z różnych zajęć. Przez 1,5 roku ćwiczyłam pole dance. Nowe godziny treningów kolidowały z moją pracą. Ale ponieważ nie wyobrażam sobie życia bez ruchu, biegam i chodzę na jogę. Kusi mnie jeszcze wspinaczka skałkowa na ściance. Może się zdecyduję.
Córki też mają zacięcie sportowe?
- I to jakie. Są zwinne, energiczne, chętnie chodzą na zajęcia z tańca i gimnastyki. Mają też inne zainteresowania. Starsza córka Tosia jest rozkochana w książkach. Czyta nawet w metrze. Na Dzień Dziecka dziewczyny zażyczyły sobie po kilka książek. Marcysia też już powoli naśladuje siostrę, chociaż jeszcze nie umie czytać. Cieszę się bardzo, bo książki rozwijają, pobudzają wyobraźnię. Ja nie mogę żyć bez książek.
Dokąd jedziecie na wakacje?
- Na pewno nad nasze morze. Może uda się też spędzić trochę czasu na Mazurach. Popływamy, pojeździmy konno. Jestem przekonana, że fajnie spędzimy ten czas. Ważne, by rodzinka była w komplecie.
Rozmawiała MARIA OSTROWSKA