Herbuś u hollywoodzkiego mistrza
- Postać, którą gram w 'Klanie', nie wymaga stałego pobytu w kraju - mówi Edyta Herbuś, która kształci się u hollywoodziego mistrza.
Super TV: Niedawno dołączyła Pani do obsady telenoweli "Klan". Twórcy najdłuższego w Polsce serialu zapewne przyjęli panią ciepło i serdecznie. Jak czuje się pani na planie?
Edyta Herbuś: - Dziękuję, dobrze. Na planie panuje sprzyjająca atmosfera. Jednak dla mnie to nie jest miejsce spotkań towarzyskich, tylko pracy. Gdy tu przychodzę, staram się być jak najbardziej profesjonalna w tym, co robię. Sceny taneczne, w których występuję, wymagają ode mnie maksymalnego skupienia. Tańczę i gram jednocześnie.
Rola Marty pozwala pani łączyć dwie pasje - taniec i aktorstwo.
- To jeden z powodów, dla którego przyjęłam tę rolę.
Dlaczego jeszcze?
- Postać instruktorki tańca wydała mi się bliska i ciekawa. Co więcej, bohaterka, którą gram w 'Klanie', nie wymaga stałego pobytu w kraju. Obecnie dużo podróżuję, biorąc udział w warsztatach aktorskich w różnych częściach świata. Cieszę się, że mogę się kształcić za granicą i jednocześnie grać w polskim serialu.
Inwestuje pani w zagraniczne kursy aktorskie, m.in. w Londynie i Rzymie, a także w odbywające się w Los Angeles warsztaty z Bernardem Hillerem - hollywoodzkim nauczycielem, u którego kształcili się m.in. Cameron Diaz i Chace Crawford. Co chce pani osiągnąć?
- Chcę ciągle się rozwijać i być lepszą aktorką. Mam nadzieję, że następstwem moich starań będą coraz bardziej wymagające i ciekawsze role.
Myśli pani o międzynarodowej karierze aktorskiej?
- Czuję się obywatelką świata i jestem otwarta na niespodzianki od losu (uśmiech). Ale wiem, że sukces to nie przypadek. Trzeba na niego zapracować.
Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, ile wysiłku trzeba włożyć w to, żeby dobrze tańczyć. Od najmłodszych lat taniec kosztował panią wiele wyrzeczeń. Już jako popularna osoba mówiła pani, że przede wszystkim czuje się tancerką. Czy to się zmieniło?
- Moje życie to droga. Gdy zrealizuję jakiś cel, myślę o kolejnym. Nie planuję skrupulatnie swojej przyszłości. Pozwalam sobie na to, żeby życie pozytywnie mnie zaskakiwało. Kocham taniec i on zawsze będzie dla mnie ważny. Ale jestem otwarta na kolejne doświadczenia i propozycje. Aktorstwo to zawód magiczny, który nigdy się nie kończy. Po każdej roli może przyjść zupełnie nowa, która wymaga sięgania po inne emocje, doświadczenia.
Kiedy marzenia nie mają granic - wszystko jest możliwe.
- Zgadzam się. Proszę tylko trzymać za mnie kciuki!
Z Edytą Herbuś rozmawiała Aleksandra Lipiec.