Ciężko pracowała na swoje "pięć minut"!
Barbara Bursztynowicz, czyli Elżbieta Chojnicka z "Klanu", zastanawia się czasem, czym zasłużyła na tak dużą popularność, jakiej doświadcza niemal na każdym kroku.
- Wystarczy kilka razy pokazać się w telewizji i już jest się rozpoznawanym na ulicy - śmieje się gwiazda "Klanu".
Barbara Bursztynowicz twierdzi, że popularność bywa męcząca, ale częściej jest po prostu przyjemna.
- Ludzie uśmiechają się do mnie bezinteresownie, pozdrawiają mnie na ulicy, są mili. Postać Elżbiety jest bardzo lubiana i w związku z tym ja najczęściej też spotykam się z ogromną życzliwością. Szkoda tylko, że dla większości ludzi nie jestem Barbarą Bursztynowicz, ale Elą Chojnicką czy po prostu "panią z "Klanu" - mówi.
Barbara Bursztynowicz pochodzi z Bielska-Białej. Jej mama była krawcową: bardzo dobrą i bardzo zapracowaną.
- Miała dużo zamówień i ciągle siedziała przy maszynie do szycia. Taty z kolei prawie w ogóle nie było z nami, budował domy i ciągle gdzieś wyjeżdżał - wspomina aktorka.
- Otrzymałam pruskie wychowanie, bo mama była osobą szalenie wymagającą. Za to obie z siostrą byłyśmy dobrze przygotowane do życia, gdyż dużo pracowałyśmy w domu. Oczkiem w głowie rodziców był brat i on miał więcej swobody. Po rodzicach odziedziczyłam pedanterię. Może dlatego jestem osobą szalenie wymagającą w stosunku do siebie i bardzo dużo wymagam od innych - opowiadała w jednym z wywiadów.
Barbara Bursztynowicz cieszy się, że jest lubiana przez widzów. Ale też zdaje sobie sprawę z tego, jak ciężko na to, by być popularną, pracowała.
- Zawód aktora przy odrobinie szczęścia i talentu daje możliwość zaistnienia. Mnie się udało. Mam swoje pięć minut. Oczywiście ciężko na to pracuję i daję z siebie wszystko, choć wiem, że końcowy efekt nie zależy tylko ode mnie - mówi.