Agnieszka Kotulanka: Na jej pogrzebie wybuchł skandal. Aktorka odeszła pięć lat temu
Agnieszka Kotulanka przez lata wcielała się w postać Krystyny Lubicz w "Klanie". Gdy w życiu zawodowym przeżywała wielkie sukcesy, w życiu prywatnym los jej nie oszczędzał. Aktorka zmarła niespodziewanie pięć lat temu w wieku 62 lat, a na jej pogrzebie wybuchł niemały skandal.
Agnieszka Kotulanka urodziła się 26 października 1956 roku. W 1980 roku ukończyła studia na Wydziale Aktorskim Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie. Dyplom zrobiła rok później. W tym samym roku pojawiła się po raz pierwszy na ekranie - w epizodycznej roli w serialu Jana Łomnickiego "Dom"
Od razu zadebiutowała również w Teatrze Telewizji - rolą Letty w inscenizacji dramatu "Śmierć komiwojażera" Arthura Millera w reżyserii Kazimierza Karabasza, u boku m.in. Tadeusza Łomnickiego i Barbary Krafftówny. W latach 1981-1989 była aktorką Teatru Współczesnego w Warszawie. Następnie wyjechała do Kanady, gdzie mieszkała przez dwa lata. Tam sporadycznie występowała dla tamtejszej Polonii.
Po dobrych recenzjach krytyków, po jej występie na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu podjęła decyzję o powrocie do Polski. Przez kolejne lata głównie współpracowała z Teatrem Telewizji, gdzie zagrała m.in. w przedstawieniach "O żonach dobrych i złych" oraz "Żołnierz i bohater". Jako aktorka dubbingowa użyczyła swojego głosu w takich produkcjach jak: "Siostro, moja siostro" (1994) i "Jeszcze bardziej zgryźliwi tetrycy" (1995).
Najważniejszą w swej karierze decyzję Agnieszka Kotulanka podjęła w 1997 roku, kiedy producenci powstającego wtedy "Klanu" zaproponowali jej, by dołączyła do obsady nowej telenoweli i wcieliła się w Krystynę Lubicz.
Nikt nie przypuszczał wówczas, że "Klan" okaże się najdłużej emitowanym w TVP serialem wszech czasów! 16 stycznia 2000 roku Agnieszka Kotulanka odebrała podczas gali w Teatrze Polskim Telekamerę "Tele Tygodnia" dla najlepszej aktorki.
Niestety w 2014 roku aktorkę dopadły problemy spowodowane alkoholem. Gwiazda wpadła w szpony nałogu i zaczęła tracić kontrolę nad swoim życiem.
Twórcy "Klanu", mając na względzie wielki wkład aktorki w sukces serialu, przez rok czekali na jej powrót do formy, ale wieści o tym, że Agnieszka Kotulanka - zamiast walczyć o swe zdrowie - coraz bardziej pogrąża się w nałogu, zmusiły ich w końcu do podjęcia decyzji o zakończeniu wątku granej przez nią Krystyny Lubicz.
Aktorka długo borykała się z nałogiem. Według doniesień znajomej zmarłej, w jej domu rodzinnym problem z alkoholem był obecny przez wiele lat.
"W jej rodzinnym domu w Legionowie obecny był alkohol. Jej ojciec zaglądał do kieliszka. Na studiach ten problem zaczął dotykać samej Agnieszki" - czytamy w "Na Żywo".Na początku 2016 roku podjęła pierwsze kroki na długiej i wyboistej drodze walki z alkoholizmem.
Agnieszka Kotulanka zmarła niespodziewanie 20 lutego 2018 roku. Osierociła córkę Katarzynę i syna Michała (była rozwiedziona z aktorem Jackiem Sas-Uhrynowskim). Wiadomość o jej śmierci zszokowała całą Polskę. Zwłaszcza, że - według medialnych doniesień - aktorka w ostatnim czasie radziła sobie coraz lepiej i powoli wychodziła na prostą. Podobno zapisała się na terapię, która miała jej pomóc w walce z chorobą alkoholową.
Jak pisał wówczas "Fakt", niedługo przed śmiercią aktorki pod jej dom podjechała karetka. Agnieszka Kotulanka w tym dniu miała skarżyć się na złe samopoczucie. "Przyczyną jej śmierci był wylew" - ogłaszała gazeta.
"Rozmawiała z rodziną przez telefon, ale mówiła, że pewnie czuje się źle przez ciśnienie i pogodę. Zbagatelizowała ból głowy, bo myślała, że jej szybko przejdzie. W przeszłości miała już takie sytuacje, bo była meteopatką" - opowiadał informator tabloidu.
Nie było zatem prawdą, jak podawały niektóre media, że przyczyną śmierci gwiazdy "Klanu" był alkohol. "Marskość wątroby, którą sugerowali niektórzy, to bzdura. Śmierć sobie zadrwiła z Agnieszki i zabrała ją w momencie, gdy wracała do formy i wierzyła, że będzie dobrze" - przekonywało źródło gazety.
"Tyle miałaś planów, tyle wizji na przyszłość. Twoja śmierć zaskoczyła nas jak złodziej w nocy" - mówił podczas nabożeństwa żałobnego duszpasterz z kościoła pod wezwaniem św. Józefa Oblubieńca NMP w Legionowie.
Zgromadzonym w kościele żałobnikom ksiądz przypomniał, że Agnieszka Kotulanka zmagała się z depresją. "Depresja zżerała ją i w końcu wzięła nad nią górę" - stwierdził.
Mało kto dzisiaj pamięta, że na pogrzebie Kotulanki doszło do wybuchu niemałego skandalu. Ktoś z tłumu krzyknął do Pawła Wawrzeckiego: "Miał pan tupet, że pan tu przyszedł". Skąd te emocje?
Wyjaśnijmy, że Agnieszka Kotulanka i aktor mieli przed laty romans. Ich burzliwy związek trwał kilka lat, Wawrzecki nie chciał dla Kotulanki zostawić jednak swej żony, aktorki Barbary Winiarskiej, z którą wspólnie wychowywali niepełnosprawną córkę Annę.
Po śmierci Winiarskiej, Kotulanka i Wawrzecki zaczęli oficjalnie pojawiać się razem. Jednak ich związek nie przetrwał. Aktor związał się z bizneswoman Izabelą Roman, którą poznał w USA. Kiedy para wzięła ślub, Kotulanka była w rozpaczy. Wielu twierdziło, że przez tę niespełnioną miłość Agnieszka Kotulanka zaczęła pić i wpadła w alkoholizm. Na pogrzebie Paweł Wawrzecki nie krył wzruszenia.
Dzieci Agnieszki Kotulanki są już dorosłe. Syn Michał w zeszłym roku skończył 37 lat, a córka - 35. Katarzyna przed laty trenowała jeździectwo. Z czasem jednak wraz z bratem otworzyła restaurację w Warszawie. Sama zajęła się kuchnią, brat natomiast był menadżerem. Ich wspólny biznes nie przetrwał długo - po dwóch latach zwinęli interes. Jak donosi tygodnik "Na żywo" Michał wciąż jest związany z gastronomią i współpracuje ze swoim ojcem. Nie wiadomo jednak, jak potoczyła się dalsza kariera Katarzyny.