Julia
Ocena
serialu
7,7
Dobry
Ocen: 894
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Nie chcę, by pisano o moich butach"

Krystian Wieczorek, który w serialu "Julia" wciela się w chirurga plastycznego Janka Janickiego, jest jedną z gwiazd jesiennej ramówki TVN. W wywiadzie mówi o swoim podejściu do popularności, czasach młodości i miłości do sportu.


Przyznał pan kiedyś, że nie ma prawa jazdy. Czy ma już pan uprawnienia, by zasiąść za kierownicą?

- Nie mam czasu na zrobienie "prawka". Tak naprawdę jest mi potrzebne tylko do tego, by lepiej radzić sobie w zawodzie. Moje postaci poruszają się samochodami. Dlatego, by uniknąć kłopotliwych sytuacji na planie, chciałbym już mieć prawo jazdy. A czy interesuje mnie cały ten cały lans motoryzacyjny? Zdecydowanie nie. Kiedy widzę świetne auto, ciarki nie przechodzą mi po plecach. Mimo że na co dzień nie prowadzę samochodu, doskonale opanowałem to, jak grać kierowcę - patrzę w lusterka, itd.

Reklama

Zapewne często musi pan jeździć autobusami, tramwajami. Jak w środkach komunikacji miejskiej reagują na pana ludzie?

- Warszawiacy są przyzwyczajeni do tego, że często spotykają popularnych ludzi. Widok Krystiana Wieczorka jadącego metrem nie jest dla nich czymś wyjątkowym. Gdzie indziej ludzie reagują bardziej żywiołowo - zaczepiają, żartują. Na przykład w Krakowie. Mieszkańcy tego miasta utożsamiają się serialem "Julia", bo właśnie tam jest kręcony. Co więcej, serialowa rodzina Janickich często podkreśla swoje krakowskie pochodzenie.

Nim poszedł pan do szkoły teatralnej, zdobył pan dyplom tokarza. Jak pan sobie dzisiaj radzisz z obróbką metali?

- Mam teraz awersję do różnego rodzaju napraw. Niech zajmują się tym zawodowcy. Wolę nie robić niczego dwa razy dłużej od kogoś, kto wykona to lepiej i szybciej.

Uczył się pan na tokarza z przypadku? Nie był pan typem złotej rączki?

- Bynajmniej. To, że trafiłem do zawodówki, nie wynikało z faktu, że miałem jakiś pomysł na siebie. Byłem zagubionym, młodym gościem, który imprezował, wagarował, szukał siebie. Który z trudem skończył podstawówkę. Zaliczałem się do trudnych nastolatków. Gdy w końcu zrozumiałem, że chcę studiować aktorstwo, poszedłem do technikum wieczorowego, by zrobić maturę. Do szkoły teatralnej dostałem się dopiero za trzecim podejściem.

Skąd wziął się pomysł na aktorstwo?

- Aktorstwo jest sumą wielu moich zainteresowań. Na przykład zamiłowania do sportu, muzyki, tego, że lubiłem zwracać uwagę otoczenia. Opowiadałem znajomym dowcipy, wygłupiałem się. Mówili, że nadawałbym się na aktora. Jeśli chodzi o muzykę, namiętnie słuchałem Pearl Jamu i grałem na gitarze w zespole grunge'owym.

Ma pan jakieś sposoby na to, by zregenerować się po dwunastu godzinach na planie serialu?

- Powiem panu, co jest po dwunastu godzinach. Są następne dwie godziny nauki tekstu i myślenia o następnym dniu. Rzadko czuję się na tyle zrelaksowany, by w ogóle nie myśleć o planie zdjęciowym. Pracuję tak intensywnie, że nie mogę sobie na to pozwolić. Na szczęście lubię to, co robię. Mam radość z tego, jaki wykonuję zawód i jakich ludzi spotykam. Czasami po zdjęciach udaje mi się jeszcze pobiegać. Ale jeśli następnego dnia czeka mnie udział w wielu scenach, odpuszczam sport, żeby mieć siłę na planie zdjęciowym

Czy udało się panu wypocząć podczas wakacji? Czy w ogóle miał pan jakąś przerwę w pracy?

- Nie miałem, kręciłem inny film i serial. Nie było czasu na sporty, ani na dłuższy relaks.

Uprawia pan mnóstwo sportów. Aż trudno spamiętać wszystkie dyscypliny.

- Trochę ich jest (śmiech). Ostatnio najwięcej frajdy dawało mi narciarstwo biegowe. To jest sport, z którego będę czerpać przyjemność do końca życia. Ciągle mam sentyment do sztuk walki. Kiedyś trenowałem taekwondo. Może gdyby nie kontuzja kolana, byłbym sportowcem. Teraz chciałbym zapisać się na tai chi i na pewno to zrobię. Myślę też o windsurfingu. Według niektórych to trochę archaiczny sport, bo modny jest kitesurfing.

Prasa kolorowa stworzyła wizerunek Krystiana Wieczorka - przystojniaka, który szuka miłości. Jakie ma pan do tego podejście?

- Traktuję ten wizerunek z dystansem. Wiem, jakimi prawami rządzą się media i jak konstruują pseudowiadomości. Nie jestem chłopcem, który ma dwadzieścia lat, dopiero skończył szkołę i nie wie w ogóle, o co chodzi w mediach. Swoje przeżyłam. Mam różne doświadczenia. Na początku świat mediów mnie szokował i nie potrafiłem go rozgryźć, ale teraz już wiem, jakimi prawami się rządzi.

Bardzo panu współczułem, jak ruszyła kampania promująca "Julię", gdy wszyscy dziennikarze zaczynali wywiady od pytania, czy czuje się pan amantem.

- Są pewne cechy, które się u mnie uwydatnia. Media stworzyły określoną poetykę i się jej trzymają. Nie wnikam w to, jak ktoś napisał o moim wyglądzie, bo to rzecz subiektywna. Podkreślam - mam dystans do tego, jak prezentowany jestem w mediach. Gdy paparazzi robią mi zdjęcia, to zdarza mi się wygłupiać, bo chcę dać do zrozumienia, że nie traktuję swojego wizerunku na serio.

Bywa pan na bankietach?

- Nie chodzę na imprezy, bo chyba nie chciałbym, by pisano o moich butach. Nie po to skończyłem szkołę aktorską.

Zauważyłem, że ma pan dzisiaj gustowne pantofle. Dobrane pod kolor stroju.

- Ale chyba nie będzie pan o nich pisać?

 

Rozmawiał: Andrzej Grabarczuk (PAP Life)


swiatseriali/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Julia | seriale | Krystian Wieczorek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy