Kibicuję tej miłości
- Rodzice, oboje lekarze, marzyli, bym poszedł w ich ślady - wyznaje aktor Marcin Sianko, znany z ról w serialach "Julia", "Na dobre i na złe" oraz "Rezydencja". On sam chciał grać na puzonie. Dopóki nie wszedł za kulisy teatru. Wtedy odnalazł swoje miejsce na ziemi.
Gra pan chirurga, Igora Nowaczyńskiego w serialu "Julia", a w "Na dobre i na złe" - radiologa, Pawła. Natomiast z "Rezydencji" pamiętamy pana jako Krzysztofa, kardiologa. Wyspecjalizował się pan w rolach lekarzy?
- Myślę, że to zwykły zbieg okoliczności, że powierzane mi są akurat takie role. Ale rodzice są szczęśliwi, jako że oboje - lekarze, zawsze pragnęli, bym poszedł w ich ślady (śmiech)!
A pan nie myślał o medycynie?
- Nie, grałem na puzonie, szykowałem się do Akademii Muzycznej. Potem, w liceum zmieniłem plan i zapisałem się na kurs przygotowawczy do egzaminów na prawo. I pewnie zostałbym prawnikiem, gdyby nie... kolega z białostockiego teatru Pro, który zwrócił się do mnie z prośbą o pomoc, bo zabrakło człowieka od światła i dźwięku przy spektaklu. Poszedłem tam i już po chwili wiedziałem, że to mój świat! Złożyłem papiery do PWST w Krakowie. Zawód aktora umożliwia mi ciągłe przeistaczanie się z jednego bohatera, w innego, z jednej profesji w inną. I to jest fascynujące.
Fascynujący jest też sam Igor z "Julii" - nie dość, że świetny chirurg, to jeszcze doskonały znawca dusz ludzkich. Nikt poza nim nie zauważył, co się dzieje z jego przyjacielem, Jankiem (Krystian Wieczorek)...
- Na tym polega przyjaźń, że troszczymy się o bliskich, odgadujemy ich ukryte pragnienia, radości, smutki. Przy czym Igor to wyjątkowo inteligentny facet, ma - jak to określam - "nadwiedzę", intuicję, toteż od razu zauważył dwulicowość Moniki (Marta Żmuda Trzebiatowska), narzeczonej Janka i szlachetność charakteru Julii (Julia Rosnowska), którą Janek potajemnie kocha. Igor kibicuje tej miłości z całych sił i pewnie zrobi wszystko, by tych dwoje odnalazło wreszcie drogę do siebie.
Ciekawe, że Igor radzi innym, a sam ma niepoukładane życie. Czemu?
- Od początku pojawił się otoczony mitem niepoprawnego kobieciarza, któremu monogamia jest obca - a on ten mit kupił. Przyszło mu to zresztą z łatwością, jako że jest człowiekiem wyluzowanym w sposobie bycia i wyglądzie, obdarzonym fantazją i wdziękiem, światowcem, co to "z niejednego pieca chleb jadł". Mam nadzieję, że wątek Igora rozwinie się w dalszej części serialu, stanowi bowiem postać barwną i plastyczną - zarówno pod względem możliwości scenariuszowych, jak i do grania.
Ma pan z nim wspólne cechy?
- Najbardziej łączy nas pasja podróżnicza. Ja do tej pory marzyłem jedynie o dalekich wyprawach, ale teraz planuję wyjazd do Azji. Ufam, że to się uda.
Rozmawiała Jolanta Majewska