Byłem gorszy od Maćka
Pierwotnie w tym serialu miał grać zrównoważonego Janka Janickiego. Producentów przekonał jednak, że będzie lepszy w roli lekkoducha Maćka. – Mam z nim wiele wspólnego, nie tylko fizycznie – przyznaje otwarcie aktor.
Maciek, w którego wciela się Pan w serialu "Julia", znacznie bardziej odpowiada Pana temperamentowi, niż opanowany i rozważny Adam z "Majki"...
- Zdecydowanie tak, choć "udawanie" tegoż statecznego Adama poszło mi wówczas chyba nie najgorzej, skoro twórcy "Julii" rozważali moją kandydaturę również do roli... Janka! Przekonałem ich jednak, że mam lepszy pomysł na Maćka.
A ma Pan? To nie jest tak, że aktor gra to, co mu napiszą w scenariuszu?
- Oczywiście. Ale czasem można dodać coś od siebie. Jestem wdzięczny producentom serialu, że dali mi dużo swobody. Wtrącam do różnych scen swoje powiedzonka, gesty, zmieniam nieco tekst pod kątem własnego widzenia postaci.
Czyli Maciek Janicki to w dużej mierze Michał Lewandowski?
- Na to wychodzi. Poza fizycznością łączy nas podobne poczucie humoru i niefrasobliwe podejście do życia. I obaj lubimy się bawić.
A narzeczoną "na niby", jak Maciek Julkę (Julia Rosnowska), też Pan miał?
- Nie miałem, ale... żonę "na niby" mam! Bo z moją Madzią jesteśmy parą już od kilku lat, mieszkamy razem i wszystko jest jak w rodzinie, tylko jakoś nam się nie śpieszy do ślubu, ani do weseliska, gdzie - "ona w bieli, a on w czarnym gajerze"...
Może przez to, że preferuje Pan w ubiorze wyjątkowo luzacki styl?
- Kto wie? Na co dzień chodzę głównie w dresie, toteż biorąc pod uwagę miejsce mojego pochodzenia, żartuję, że jestem "dresiarzem z Elbląga" (śmiech)!
Zadomowił się Pan w krakowskich produkcjach. Trudno uwierzyć, że nie jest Pan rodowitym mieszkańcem Krakowa.
- Któż nie ulega czarowi tego miasta? Dobrze mi też w Warszawie, gdzie mieszkam od lat. Ale na zawsze pozostanę chłopakiem z Elbląga. Z rozkoszą wracam do rodzinnego domu, do przyjaciół i do mamy, której wszyscy mi zazdrościli!
Nie miała z Panem łatwo, gdy Pan dorastał, podobnie jak serialowi Janiccy z Maćkiem...
- Wyczyny Maćka przy tym, co ja wyrabiałem, to "mały pikuś". Przede wszystkim miałem wstręt do szkoły, przez co moja edukacja znacznie się przedłużyła. Dziś mama jest ze mnie dumna, a ja podziwiam jej tolerancję i wytrwałość, z jaką czekała na dzień, kiedy będzie mogła mi to powiedzieć.
Rozmawiała JOLANTA MAJEWSKA