Ja to mam szczęście
Ocena
serialu
8,1
Bardzo dobry
Ocen: 989
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Wrażliwy i cyniczny

Jego bohater w serialu "Ja to mam szczęście!" kładzie się spać rano, je śniadanie na kolację i ma słabość do płci pięknej. - Potrafi też być cynikiem, ale to wrażliwy chłopak - zapewnia aktor.

Sercem serialu "Ja to mam szczęście!" jest kuchnia. Jaka jest rola pana bohatera w rodzinie Polaków i w kuchni?

- Marcin Polak, czyli syn Jerzego (Jacek Braciak) z pierwszego małżeństwa, to chłopak, który przez ten dom się przewija. Wpada raczej sporadycznie, ale jak już przyjdzie do rodziców, to zawsze dolewa oliwy do ognia. 
I pewnie nieustannie zagląda do lodówki?

- Tak. To, co trzyma Marcina w domu rodzinnym to głównie domowe obiadki, kolacyjki i śniadanka. Także portfel tatusia, bo samemu nie chce mu się pracować. Ale kocha tę rodzinę. Mimo różnych sprzeczek jest wrażliwym chłopakiem. Co nie zmienia faktu, że potrafi włożyć maskę cynika i łajdaka...

Reklama

Jak układają się relacje Marcina z żoną ojca?

- Joanna, którą gra Kinga Preis, jest ulubioną macochą Marcina. Nasze relacje są koleżeńskie, aczkolwiek momentami bywa surową mamą.

Trzyma pana stronę czy też rodzice spierają się z pana powodu?

- Są spięcia. Marcin jest rozpieszczony przez ojca, a Joannie nie do końca się to podoba. Oczywiście Marcin używa wszelkich sposobów, żeby postawić na swoim, co bywa zabawne. Wydaje mi się, że może się to widzom podobać.

Co jest nieodzowną wizytówką Marcina?

- Dobre ciuchy, cięta riposta i... kobiety. Marcin jest po prostu psem na kobiety.

W domu Polaków jest nastolatka, przyrodnia siostra Marcina. Czy ją również będzie czarował swoim wdziękiem?

- Nie. Różnica wieku ma w tym wypadku znaczenie dla Marcina (śmiech).

Uczestniczył pan w castingu na swoje serialowe siostry. Jak pan wspomina to doświadczenie?

- Kiedy dowiedziałem się, że mam grać razem z Kingą Preis i Jackiem Braciakiem, zgodziłem się bez zastanowienia. Natomiast castingi na serialowe dzieci trwały bardzo długo i pomagaliśmy producentom znaleźć te najlepsze. I znaleźliśmy. Z trzech tysięcy dziewczynek wybraliśmy Weronikę i Natalkę. Są świetne!

Dla pana to nie pierwszyzna, bo ma pan przecież młodsze rodzeństwo.

To prawda, dlatego dobrze czuję się w naszej serialowej rodzinie. Bardzo lubię dzieciaki. One zawsze wnoszą świeżość i pozwalają oderwać się od serialowej rutyny. To jest strasznie fajne i twórcze.

Zdarza się, że zamienia się pan w opiekunkę i zostaje w domu, żeby zająć się młodszym rodzeństwem?

- Tak! Bardzo lubię te chwile.

Ma pan szczęście w życiu?

- Mam, tak myślę.

Z Antonim Królikowskim rozmawiała Beata Banasiewicz.


Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Ja to mam szczęście | Antek Królikowski | seriale
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy