Największa kompromitacja Kingi Preis
Kinga Preis, czyli Joanna Polak z "Ja to mam szczęście!", swój pierwszy występ przed publicznością wspomina jako najgorszą kompromitację w życiu. Dlaczego?
Kiedy Kinga Preis po raz pierwszy stanęła przed publicznością, miała zaledwie kilka lat. Poproszono ją, by na szkolnej akademii zagrała na pianinie, bo jako jedna z niewielu uczennic uczęszczała na lekcje gry na tym instrumencie. Kinga, choć bardzo niechętnie, zgodziła się i - jak wspomina - był to jej wielki błąd. Gdy wyszła na scenę, była tak zdenerwowana, że nie trafiła w żaden klawisz!
- To był prawdziwy koszmar! Powiedziałam sobie wtedy, że nigdy więcej nie wystąpię - żartuje gwiazda serialu "Ja to mam szczęście!".
Rodzice Kingi bardzo chcieli, by poszła w ślady taty i została skrzypaczką. Ojciec aktorki był absolwentem klasy skrzypiec i pracował w Operze Wrocławskiej i Teatrze Muzycznym w Niemczech. Pragnął, by jego córka także nauczyła się grać na skrzypcach i zrobiła karierę jako muzyk. Ona jednak miała wtedy zupełnie inne plany na przyszłość - marzyła o pracy we wrocławskim ZOO...
Po śmierci taty (Kinga miała wtedy 8 lat) mama zapisała ją na prywatne lekcje pianina. Kinga była bardzo pilną uczennicą, godzinami ćwiczyła gamy i pasaże, ale zniechęcona tym, że nie może od razu grać walców Chopina, straciła cierpliwość do nauki i rzuciła lekcje.
- Zrozumiałam po prostu w pewnym momencie, że nie będę pianistką, a mój pierwszy występ, podczas którego skompromitowałam się na oczach całej szkoły, utwierdził mnie w tym przekonaniu - wspominała w wywiadzie.
Dopiero kilka lat później Kinga Preis odważyła się ponownie stanąć przed publicznością. Będąc w liceum, zapisała się do kółka teatralnego i aktorstwo tak bardzo się jej spodobało, że postanowiła poświęcić mu swoje przyszłe zawodowe życie.