Czasem wciąż czuję się jak dziewczyna
Danuta Stenka wie, że w każdym wieku kobieta może być szczęśliwa. Dojrzałość oznacza, że... nadal można cieszyć się życiem.
Najpiękniejsze są dla niej te chwile, które może spędzać z rodziną i przyjaciółmi. Danuta Stenka czeka na każde takie spotkanie. Szczególnie na to, do którego dojdzie za kilka dni. Właśnie wtedy na tarasie swojego domu usiądzie z mężem, córkami, przyjaciółmi i sąsiadami, m.in. Arturem Żmijewskim i jego żoną Pauliną. Będą bowiem razem świętować wyjątkowe wydarzenie – jej 50. urodziny.
– Naprawdę trudno w to uwierzyć. Danusia jest taka młoda duchem, ma w sobie tyle radości i młodzieńczej energii, że trudno przyjąć, że wchodzi w kolejne półwiecze życia – mówi aktor pracujący z panią Danutą w teatrze.
Po roli w filmie „Nigdy w życiu!” aktorka stała się symbolem dla kobiet w średnim wieku. Zagrała w nim Judytę, kobietę po przejściach, zaczynającą nowe, o wiele lepsze, dojrzałe życie. Ta rola tchnęła nadzieję, uśmiech i dobrą energię w tysiące kobiet, które nie mają już ani 20, ani 30 lat, a muszą zaczynać wszystko od początku.
– Sama bardzo wierzę w to, że w każdym wieku można znaleźć swoje miejsce na ziemi, wielkie uczucie – przekonuje pani Danuta.
Wszystkie panie, które martwi kolejna zmarszczka na twarzy, artystka zapewnia, że upływ czasu to naturalny proces, którym nie warto się przejmować. Choć nie potępia tych koleżanek, które wiele godzin spędzają u chirurgów plastycznych, sama, jak mówi, nie wybiera się pod nóż. Bo wiek dojrzały u kobiet ma mnóstwo plusów. Ona sama zdradza, że wreszcie jest świadoma, co dla niej znaczy szczęście.
Trudne sytuacje odbiera z większym spokojem niż dziesięć lat temu. Nabrała dystansu do życia i z większą tolerancją patrzy na świat i ludzi. A zawodowo ma świadomość, że teraz wie i umie znacznie więcej niż wtedy, gdy miała wiele lat mniej. Bo doświadczenie jest bezcenne. Oczywiście, nie można udawać, że czas stoi w miejscu. Aktorka, która niedługo będzie świętować 50. urodziny, twierdzi, że te pół wieku minęło jak jedna chwila. Ale ona w głębi duszy nadal czuje się młodą kobietą. Ba, czasem nawet... dziewczyną!
– Czasem kupuję Paulinie (18), mojej córce, i sobie takie same ciuchy. Albo niektóre nosimy na spółkę. No i co tu dużo mówić... ona wygląda w nich lepiej. I świetnie. I tak ma być. Młodość moich dzieci, Pauliny i Wiktorii (13), należy do nich. Ja już swoją miałam – tłumaczy aktorka.
Pani Danuta z sentymentem wspomina ten czas, ale umie się też cieszyć tym, co jest teraz. Wreszcie przestała pędzić. Może rozkoszować się swoim domem, ogrodem, czytać książki, organizować przyjęcia dla przyjaciół i cieszyć wspaniałą rodziną.
– Jest moim największym życiowym osiągnięciem – deklaruje pani Danuta.
Aktorka udowodniła, że piękno, pogodę ducha i młodość można pielęgnować w sobie zawsze, bez względu na metrykę. Z uwielbianą przez widzów aktorką bez wątpienia tak będzie. Ma bowiem w sobie tę pogodę, która czyni ludzi piękniejszymi!