Ma 25 lat i jest już o nim głośno. "Zamiast do szkoły chodziłem do kina" [wywiad]
"Zamiast do szkoły chodziłem do kina, czego absolutnie nie pochwalam, ale miłość do kina była zdecydowanie większa niż do szkoły" - mówi 25-letni Jakub Sierenberg, który u boku Arkadiusza Jakubika zagrał w głośnym serialu "Informacja zwrotna". "Dla mnie to jest przede wszystkim intymna historia relacji pomiędzy ojcem a synem" - dodaje młody aktor.
Trudno wymarzyć sobie lepszy debiut w drugim planie niż ten u boku Arkadiusza Jakubika. W serialu "Informacja zwrotna" stworzyli duet doskonały, a ich relacja ojciec-syn poraża swoją wiarygodnością.
25-letni Jakub Sierenberg opowiada o swoich pasjach, marzeniach i celach.
W tym roku obroniłeś dyplom, ale pierwsze kroki na planie filmowym stawiałeś dużo wcześniej. Pochodzisz z artystycznej rodziny?
Jakub Sierenberg: - Zaczynałem w gimnazjum jako statysta, przewijając się w trzecim planie. Potem były jakieś epizody. W mojej rodzinie nie było artystów, no może poza dziadkiem, który grał na organach i przekazał mi miłość do muzyki. Zamiast do szkoły chodziłem do kina, czego absolutnie nie pochwalam, ale miłość do kina była zdecydowanie większa niż do szkoły [uśmiech - przyp. red.] i już wtedy miałem marzenie, żeby nie tyle oglądać te niesamowite historie, co je samemu przeżyć. Zapisałem się do agencji statystów, w liceum zaczęła się moja przygoda teatralna, a potem poszedłem z ciosem i dostałem się za pierwszym razem do łódzkiej filmówki. Jest wielu uznanych aktorów, którzy kilkukrotnie próbowali dostać się do szkoły. Mam poczucie, że to kwestia ogromnego szczęścia i jestem za to wdzięczny.
W twoim pokoleniu nikt nie czeka do końca studiów, a od samego początku edukacji, albo i dużo wcześniej, buduje swoje portfolio. U ciebie było podobnie!
- Na pierwszym roku zagrałem w "Bożym Ciele" Janka Komasy i mimo, że zdjęcia pokrywały się z sesją, dostałem zielone światło od wykładowców.
Wystąpiłeś również w kilku międzynarodowych produkcjach, co więcej, przyznałeś, że gdybyś nie dostał się do szkoły w Polsce, próbowałbyś zdawać na zagraniczną uczelnię.
- Mój tata jest Niemcem, wobec czego niemiecki jest moim drugim językiem.
Co roku studia aktorskie kończy około 120 absolwentów. Tymczasem to właśnie ty zagrałeś w "Informacji zwrotnej" u boku Arkadiusza Jakubika.
- Konkurencja jest ogromna, a talent to zdecydowanie za mało. Znam wielu zdolnych kolegów, którzy czekają na swoją szansę. Miałem to szczęście, że trafiłem na świetną agencję, co w morzu wszystkich agencji wcale nie jest takie proste. Samo wzięcie udziału w castingu jest dużym wyróżnieniem. W Przypadku "Informacji zwrotnej" dostałem selftape do nagrania, potem miałem spotkanie z reżyserem Leszkiem Dawidem i Nadią Lebik, reżyserką castingu, gdzie mówiłem monolog, a kolejnym etapem było spotkanie z Arkiem.
"Informacja zwrotna" jest wielowymiarowym serialem kryminalnym. Czym dla ciebie historia Marcina i Piotrka Kani?
- Dla mnie to jest przede wszystkim intymna historia relacji pomiędzy ojcem a synem. I pomimo całego zła wyrządzonego przez ojca i tej toksyny, która trawi całą rodzinę, nie da się ukryć, że Piotrek go kocha i szuka go w tym jego piekle. Myślę, że wielu ludzi może się z tym utożsamić. Nawet jeśli nasze relacje z rodzicami są trudne, chcemy dać im szansę, szczególnie, że sami dorastamy i mierzymy się z własnym życiem, tak jak jest to w przypadku Piotra.
Piotr Kania jest skrajnym introwertykiem, dzieckiem naznaczonym traumą alkoholowego domu. W jaki sposób go "rysowałeś"?
- W odróżnieniu od Piotrka miałem bardzo szczęśliwe dzieciństwo, ale wielu moich kolegów, czy znajomych ma skrajnie różne wspomnienia z rodzinnego domu. Z ich doświadczeń, zachowań, ale też z literatury naukowej, narodził się Piotrek. A jeśli chodzi o techniki aktorskie to skupiam się na ciele, które aktywuje emocje.
Stworzyliście z Arkiem Jakubikiem duet doskonały. Miałeś tremę, stając z nim po raz pierwszy przed kamerą?
- Zanim się nie spotkaliśmy, miałem spinę, ale szybko złapaliśmy wspólne flow. Podobnie postrzegamy nasz zawód, podobnie pracujemy nad rolą, a to rodzi pewna symbiozę. Poza tym polubiliśmy się też prywatnie, co też pomogło nam w kreowaniu relacji ojciec-syn.
Serial stał się hitem Netflixa. Masz apetyt na więcej?
- Ogromny! "Informacja zwrotna" to mój debiut w drugoplanowej roli. Mam nadzieję, że stałem się bardziej rozpoznawalny, ale zdaję sobie sprawę, że wszystko zależy od producentów i castingerów. Mogę powiedzieć tyle, że daję z siebie 100% i jestem gotowy na nowe wyzwania.
Już niebawem kończysz 25 lat. Masz jakieś postanowienia, marzenia, cele?
- Mam ten przywilej, że nie muszę martwić się o utrzymanie rodziny, w związku z tym mogę próbować różnych rzeczy bez zbędnego napięcia. Daję sobie prawo do zabawy, szukania, testowania i popełniania błędów.
Carpe diem?
- Tak to wygląda [uśmiech - przyp. red.]. Ostatnio wkręciłem się w muzykę, sporo się uczę i jestem na etapie tworzenia własnego studia muzycznego. Chciałbym produkować muzykę elektroniczną i wydać coś swojego. Już na początku roku powinien wlecieć jakiś singiel. Marzyłem o tym od dawna, ale miałem ograniczone możliwości i nie do końca zdawałem sobie sprawę, jak duża jest to inwestycja.
Mógłbyś za to kupić samochód?
- Tak, ale marzenia są bezcenne [uśmiech - przyp. red.].
Ola Siudowska/AKPA