Wcielając się w rolę, czerpie z siebie
W serialu "Bulionerzy" zagrała szczęściarę, która wraz z rodziną wygrała ekskluzywny apartament. Prywatnie Lucyna Malec przyznaje, że gra w Totolotka. - Jestem optymistką. Wciąż liczę, że uda mi się trafić szóstkę - zapewnia aktorka.
Telewizja emituje ponownie serial "Bulionerzy". Jak Pani wspomina udział w tej produkcji?
- Bardzo ciepło myślę o mojej serialowej rodzinie, z którą do tej pory się przyjaźnię. Zwłaszcza Stanisława Celińska i Marian Opania, czyli moi serialowi rodzice, stworzyli na ekranie bardzo udany duet.
Główni bohaterowie wygrali w konkursie mieszkanie w prestiżowej dzielnicy. Czy Pani zdarzyło się coś wygrać?
- Zdarza mi się zagrać w Totolotka. Wygraną kwotę rozdysponowałabym wśród moich bliskich oraz potrzebujących. Do tej pory niczego nie wygrałam, ale mam nadzieję, że wszystko przede mną (śmiech).
Rodzinie Nowików trafiła się fortuna. A na co Pani najchętniej wydaje pieniądze?
- Staram się wydawać rozsądnie na codzienne potrzeby mojej rodziny. Częścią zawodu aktorki jest dbanie o siebie, więc inwestuję w dobre kosmetyki. Od czasu do czasu funduję sobie perfumy czy wizytę u kosmetyczki. Większe szaleństwo? Gdybym po każdym zakończeniu sezonu zdjęciowego mogła pomieszkać na Bali przez pół roku, byłoby cudownie. Jednak to wymaga "hollywoodzkich" stawek.
Pani bohaterka, Grażyna to osoba tolerancyjna, łagodzi konflikty w rodzinie. Pani ją przypomina?
- Za każdym razem wcielając się w daną rolę czerpiemy z siebie. Grażynka to szlachetna osoba oraz dobra matka. Zazdroszczę jej tak mocnego charakteru.
Wróćmy do aktualnych seriali. Trwają zdjęcia do kolejnego sezonu "Hotelu 52". Czym zaskoczy Pani bohaterka w nowych odcinkach?
- W każdym odcinku hotel odwiedzają ciekawi goście, a wszystko, co się w nim dzieje nie może wydarzyć się bez wiedzy Lucy. Dalej będzie biegała po korytarzach, wtrącała się w sprawy innych ludzi i rozstawiała współpracowników po kątach.
Jest szansa, że spokornieje?
- Mam nadzieję, że nie, bo nie ma złych intencji. Nie jest wredną intrygantką, ale lubi wiedzieć, "co w trawie piszczy". Tacy ludzie stanowią źródło rozrywki dla spokojniejszych osób.
A może życie Lucy odmieni jakiś mężczyzna?
- W każdej transzy, tej też, pojawia się interesujący mężczyzna, który zwraca uwagę Lucy, ale potem odchodzi w siną dal. Czy któryś zostanie w jej sercu na dłużej? Zobaczymy.
Na razie, w Pani sercu jest taniec, na który zapisała się wspólnie ze Stefano Terrazzino?
- Dokładniej, w sercu Danusi, czyli mojej bohaterki z "Na Wspólnej". Poczuła się osamotniona w towarzystwie zapracowanego męża i mających już swoje sprawy dorosłych córek.
Rozmawiała Agnieszka Tomczak