Hotel 52
Ocena
serialu
8,1
Bardzo dobry
Ocen: 929
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Na kłopoty... gitara

Pasja Krzysztofa Kwiatkowskiego, czyli Artura Górskiego z "Hotelu 52", pozwala mu się szybko zrelaksować. Muzyka towarzyszy mu od najmłodszych lat i tak go oczarowała, że w pewnym momencie postanowił nauczyć się grać na dwóch instrumentach.

Zamiłowaniem do muzyki Krzysztof zaraził się od ojca, który w młodości również hobbystycznie grywał z różnymi zespołami.

- Muzyka towarzyszy mi od dawna. Jak byłem mały, miałem styczność z muzykami przez mojego ojca - wspomina aktor. - Tata, będąc mniej więcej w moim wieku, zaczął przygodę z graniem od perkusji. Oczywiście gra też na klawiszach.

Pierwszy instrument, który wpadł w ręce Kwiatkowskiego to stara gitara. Po latach aktor śmieje się, że był to istny potwór, a jednak nie zniechęcił go do dalszej nauki.

Reklama

- Znalazłem w kącie domu zakurzoną, starą gitarę z lat 80. Taką potworną, w której struny, oczywiście metalowe, bardzo wysoko odstawały od gryfu, i nie dało się na niej grać. Można było sobie palce pokaleczyć.

Pierwsze, co Krzysztof zrobił po podjęciu decyzji, że będzie się uczył właśnie na tym monstrum (które zresztą później posłużyło mu też do pływania po jeziorze), to wymiana strun na nylonowe. W dalszym oswajaniu gitary pomagał mu muzyk z rodzinnego Krakowa.

- Pierwszych kroków na gitarze nauczył mnie basista Jacek Chruściński, który grał kiedyś w Wawelach. A jeśli chodzi o resztę, to jestem samoukiem. Tym bardziej w przypadku pianina.

Dziś Krzysztof żałuje, że nie ma wykształcenia muzycznego.

W szkole średniej Kwiatkowskiemu zdarzało się występować podczas festiwali artystycznych. Przez krótki czas miał nawet własny zespół, który tworzył razem z dwiema koleżankami, ale ich drogi dość szybko się rozeszły.

A jaka muzyka inspiruje Krzysztofa Kwiatkowskiego?

- Mam różne etapy. Teraz akurat jest to blues i Eric Clapton, którego słucham namiętnie. Wcześniej był zespół instrumentalny The Rosenberg Trio, z basem, gitarą rytmiczną i gitarą solową. Ale bardzo lubię też swing, jazz, rocka. Słucham takiej muzyki, która odpowiada mojemu nastrojowi w danej chwili. Kiedy nic mnie nie trapi, może to być coś mocniejszego, np. muzyka elektroniczna. Natomiast jak jestem zmęczony, smutny czy zły, sięgam po bardziej melancholijną muzykę filmową.

Za pomoc w realizacji sesji z udziałem Krzysztofa Kwiatkowskiego dziękujemy warszawskim lokalom: Steff Cafe i Butelki zwrotne.

Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy