Grała rozbierane role
Marzena Trybała, którą znamy z "Hotelu 52", "Barw szczęścia" czy "Samego Życia", lubi intensywne tempo w pracy i chwile odpoczynku na hamaku w ogrodzie.
Praca, praca i jeszcze raz praca. Dla Marzeny Trybały właśnie to jest podstawą, życiowym napędem.
- Aktorstwo to mój zawód i pasja. Kocham swoją pracę i to z roku na rok coraz bardziej. A pracę należy szanować. Nie narzekać i nie marudzić - mówi pani Marzena. Przyznaje jednocześnie, że łączenie życia rodzinnego i zawodowego nie jest łatwe, ale też nie jest niemożliwe. Ona znalazła złoty środek.
- Trzeba się wzajemnie rozumieć. Mieć otwarte oczy na ambicje i potrzeby rodziny. Trzeba też umieć się dogadać, i zdobyć na wzajemną tolerancję - zdradza.
Pani Marzena, choć nie ukrywa, że można u niej dostrzec objawy pracoholizmu, to jednak stara się, by po powrocie do domu popularność zostawiać za drzwiami. Oczywiście docenia ją, bo to przecież nagroda za pracę i wysiłek, ale - kiedy przekracza próg swojego domu - bez żalu przestaje o tym myśleć.
Jest żywiołową optymistką, która lubi życie na wysokich obrotach. Po prostu zawsze musi się coś dziać. Nuda to coś, czego nie znosi. Dlatego życie jest dla niej wielką przygodą, przyjemnością, frajdą i zawsze z radością czeka na to co przyniesie każdy kolejny dzień.
Już jako studentka krakowskiej szkoły teatralnej otrzymywała propozycje pracy. Nie była jednak łapczywa i zachłanna, nie chciała grać wszystkiego i za wszelką cenę. Nie bała się też wyrazić swojej opinii. Kiedy wygrała zdjęcia próbne do filmu "Krajobraz po bitwie" w reżyserii Andrzeja Wajdy, była bardzo szczęśliwa. Wiedziała, że ma przyjemność pracować z samym mistrzem. Ale po kilku dniach spędzonych na planie podjęła decyzję o rezygnacji. Doszła do wniosku, że nie jest gotowa, by zagrać rozbieraną scenę.
Oczywiście ta gotowość przyszła, ale dopiero z doświadczeniem, po kilku latach. Grała "rozbierane" role, ale nie przeszkadzało jej to, bo szanuje swoją pracę.
A co po pracy? Wtedy jest czas dla życiowego partnera Jana Grebera i ratlerka o imieniu Kuba. Pana Jana poznała w Poznaniu, gdzie pracowała zaraz po studiach. Ale wówczas oboje żyli w innych związkach. Jej związek się rozpadł. Niestety, życie na odległość, (ona w Poznaniu, a ukochany w Krakowie) okazało się niezwykle trudne i zakończyło się rozwodem. Kiedy już była wolna, zaczęła spotykać się z Janem Greberem. Tworzą szczęśliwy zgodny związek.
Jeszcze do niedawna mieszkali na warszawskiej Saskiej Kępie. Ale doszli do wniosku, że czas to zmienić. Bo potrzebują ciszy, spokoju i więcej zieleni. Ich marzenie spełniło się.
- Nie przypuszczałam, że ogród stanie się dla mnie rajem. Jestem dumna, kiedy z posianego ziarenka wyrastają piękne kwiaty... Rosną malwy, zasadziłam kilka świerków - opowiada aktorka. A ulubionym miejscem pani Marzeny jest hamak pod gruszą. To tam najchętniej odpoczywa.
Wkrótce jednak opuści swoje zacisze i wyjedzie na Mazury. Bo oprócz tego, że jest znakomitą aktorką, jest także zapalonym żeglarzem. Uwielbia silny wiatr i zmaganie się z żywiołem. Jest kobietą, dla której życie wciąż ma słodki smak, ale czasem lubi jeszcze doprawić je adrenaliną.
KL