Czy można go polubić?
– W poprzednim sezonie serialu pojawiłem się jako postać epizodyczna i nie spodziewałem się, że zostanę w nim na dłużej. To dla mnie miłe zaskoczenie – mówi Gabriel Piotrowski - tancerz, aktor, a ostatnio także producent.
Czy pana postać - Kajtka z "Hotelu 52", można polubić?
- Myślę, że mój bohater wzbudza na ogół sympatię widzów. Jest bardzo ambitny i energiczny, żyje z dnia na dzień nie przejmując się zupełnie odległą przyszłością. Bywa też niekiedy bezczelny oraz lekkomyślny, lecz na pewno nie robi tego celowo! To pozytywna postać.
Pracę na planie serialu traktuje pan jako odskocznię od tańca?
- Nie ukrywam, że taniec jest mi bliższy. W aktorstwie wciąż jestem amatorem i ciągle się uczę, choć z każdym dniem czuję się przed kamerą coraz lepiej i pewniej. Ostatnio zainteresowałem się również samym procesem produkcji filmu i powoli zaczynam działać na tej płaszczyźnie. Realizuję też kilka projektów tanecznych, staram się nieustannie rozwijać, prowadzę firmę zajmującą się produkcją wideo. To moja nowa pasja i w najbliższych miesiącach chcę poświęcić jej więcej czasu. Ostatnie moje dokonania to making of (kulisy nagrania - przyp red.) seriali "Przyjaciółki" i "Hotel 52" - zrealizowane przeze mnie.
A jakieś sceny były dla pana szczególnie trudne do zagrania?
- I to niejedna! Szczególnie ta, gdzie robię pompki w mieszkaniu Natalii. Może to dość zabawne, ale po godzinie powtarzania ujęć, kiedy z wysiłku cały spuchłem, przestało to być śmieszne (śmiech).
Po zakończeniu zdjęć zawsze wraca pan do rodzinnego Białegostoku?
- Zbyt mocno kocham swoje miasto, żeby opuścić je na stałe. Od kilku lat Białystok intensywnie się rozwija, co jeszcze bardziej przekonuje mnie, aby tu zostać. Tutaj też prowadzę firmę, więc cały czas kursuję. Na szczęście pociągi do Warszawy jeżdżą bardzo często, brakuje tylko drogi szybkiego ruchu. Ale na razie nigdzie się na dłużej nie wybieram.
Rozmawiał Artur Krasicki