Ciągnie mnie do Polski!
Choć na stałe mieszka w Australii, Lech Mackiewicz zadomowił się ponownie w Polsce, grając Rafała Sobczaka w "Na Wspólnej" oraz Eryka Kosińskiego - nowego współwłaściciela Hotelu 52.
Dołączył Pan do obsady "Hotelu 52", wcielając się w Eryka Kosińskiego. Zdaje się, że to kontrowersyjna postać...
- Kontrowersyjna? Czas pokaże. Na pewno Kosiński to twardy gracz - prowadzi interesy na całym świecie. Zresztą ma polskie korzenie i pewnie dlatego mu zależało, żeby umieścić kapitał nad Wisłą. Bo, wbrew pozorom, w biznesie liczą się czasem też sentymenty...
One się liczyły, gdy zatrudniał Michała (Rafał Królikowski), jako menedżera? Raczej przypadek, czy strategia?
- Myślę, że jedno i drugie. O perypetiach sercowych załogi nie musiał wiedzieć, a postawił na Michała, gdyż chciał mieć tu człowieka, który doskonale zna hotel i stąd był to wybór jak najbardziej świadomy.
Czy za rządów Kosińskiego hotel się zmieni?
- Dusza tego miejsca pozostanie wciąż ta sama. Ale mój bohater będzie dążył do "zmiany opakowania", czyli upodobnienia obiektu do innych z hotelowej sieci. Zdradzę przy tym, że nie pójdzie mu to zbyt gładko.
Od początku personel traktował go niechętnie. Mam nadzieję, że na planie spotkał się Pan z cieplejszym przyjęciem, niż grany przez Pana bohater...
- Oczywiście (śmiech)! Ekipa "Hotelu 52" jest bardzo otwarta i życzyłbym sobie zawsze pracować z takimi ludźmi Zresztą ja szybko "wtapiam się" w otoczenie.
Sam Pan żyje na dwóch kontynentach, na plan dolatuje Pan z Australii.
- Los tak zdecydował. Po stanie wojennym, emigracja wydawała się najlepszym wyjściem. Zadomowiłem się w Australii, wręcz zapuściłem korzenie na dobre, lecz wciąż ciągnie mnie do Polski!
Rozmawiała Jolanta Majewska-Machaj