Witamy w piekle!
Pieniądze, zdrada, namiętność – to wszystko w nowym serialu "Hell On Wheels", który 2 lutego ma swoją polską premierę. Niedawno spotkaliśmy się z ekipą produkcji. Zdradziła nam kilka fascynujących sekretów dotyczących serialu i pracy na planie...
"Mroczny, złożony, intensywny dramat", "Oferuje szczery wgląd w niezwykle ciekawy okres historii" - po amerykańskiej premierze westernowego serialu "Hell on Wheels", która odbyła się 6 listopada ub. roku, prasa rozpływała się w zachwytach. Również widzowie byli pod wrażeniem, co przełożyło się na wyniki oglądalności. Premierowy odcinek zgromadził aż 4,4 mln widzów, a kolejne średnio 3,2 mln, co jest drugim najlepszym wynikiem w przypadku seriali w historii stacji AMC ("Breaking Bad", "Mad Men", "The Walking Dead"). Dlatego 23 grudnia ub. roku, niespełna miesiąc przed finałem 1. sezonu, ogłoszono, że powstanie 2. seria.
Początek października 2011 r., słoneczne Cannes. W jednym z ekskluzywnych hoteli, zlokalizowanych przy głównym bulwarze tej wypoczynkowej miejscowości, spotykamy się z członkami ekipy "Hell on Wheels". Pozostało kilka tygodni do premiery w USA, więc jeszcze nie wiedzą, że ich produkcja odniesie oszałamiający sukces. Akcja serialu rozpoczyna się tuż po zakończeniu wojny secesyjnej. Główny bohater Cullen Bohannon (Anson Mount), były żołnierz konfederacji, jest opętany pragnieniem pomszczenia śmierci żony.
- Przed Ansonem zobaczyliśmy około 50 innych aktorów - Joe Gayton, współtwórca "HOW", zdradza kulisy kompletowania obsady.
- Gdy tylko obejrzałem taśmę z jego przesłuchania, od razu pomyślałem: "To ten!" - dodaje. Anson jest znany polskim widzom głównie z roli w filmie "Crossroads - Dogonić marzenia", w którym przed laty zagrał u boku Britney Spears.
- Dziś ludzie już tak często mnie nie pytają o to, jaka ona jest - ujawnia nam ze śmiechem i dodaje, że rola w "Hell on Wheels" to wyzwanie, któremu przyjemnie było sprostać. Raper Common, laureat "Multi-Grammy Award", wciela się w rolę Elama Fergusona, wyemancypowanego niewolnika, zmagającego się z uprzedzeniami. W prawdziwym życiu Common również walczy z nierównością. Jest założycielem "Common Ground Foundation", która pomaga młodzieży rozwijać zainteresowania i odnajdywać wewnętrzny potencjał.
- Rola Elama to duże wyzwanie, dlatego ją przyjąłem - zapewnia.
Jego koleżanka z planu - Dominique McElligott, czyli serialowa młoda wdowa Lily Bell, która musi odnaleźć się w świecie zdominowanym przez mężczyzn, ze śmiechem wspomina, jak trafiła do obsady "HOW".
- Znajome stewardessy zaproponowały mi wycieczkę do USA. Będąc w Los Angeles poszłam więc przy okazji na moje pierwsze przesłuchanie. To było "Hell on Wheels". Weszłam i... dostałam rolę - wspomina radośnie drobna blondynka, która zdradziła, że ma wielką słabość do naszego kraju i kuchni. - Byłam w Polsce raz i bardzo mi się podobało. Już planuję kolejną wizytę - mówi podekscytowana.
Historia jest oparta na faktach. W 1864 r. rząd amerykański przeznaczył sto milionów dolarów na budowę transkontynentalnej linii kolejowej biegnącej od miejscowości Omaha w kierunku na zachód. Z czasem, gdy prace posuwały się naprzód, wzdłuż torów budowano kolejne "ruchome miasta", zwane "piekłami na kółkach" (dlatego tytuł serialu brzmi "Hell on Wheels").
Skąd taka nazwa? Ponieważ można było się w nich oddawać różnym rozrywkom. W środku znajdowały się saloony, ówczesne kasyna i... domy publiczne. Podczas budowy kolei, o której mowa w serialu, dochodziło do wielu przekrętów. Jedna firma budowała ją z północy na południe, a druga na odwrót i po jakimś czasie oba przedsięwzięcia miały się spotkać. Dr Thomas Clark Durant (1820-1885), postać autentyczna, swego czasu wpadł na pomysł, by tworzyć zakola składające się z nieistniejących torów. Dzięki temu w ogólnym rozrachunku mógł zbudować więcej i zwiększyć swoje zyski. Był również autorem głośnych malwersacji giełdowych. Wcielający się w jego rolę Colm Meaney, znany głównie ze "Star Treka", starał się, by grana przez niego postać nie była jednowymiarowa.
- Nie chciałem go pokazać jako jednoznacznie negatywnego bohatera - powiedział w rozmowie z nami. - Dlaczego? Uważam, że również w życiu nie ma ludzi z gruntu złych - uzupełnił.
Joe Gayton nie chce za dużo zdradzać na temat tego, co zobaczymy w 2. sezonie "Hell on Wheels". - Ten serial musi być dość mroczny, ale chcemy dodać do niego więcej humoru, który, jak każdy wie, jest niezbędny, by przetrwać na tym świecie... - kończy.
Na pomysł stworzenia serialu wpadli pod koniec 2008 r. Joe i Tony Gayton . Po ponad 2 latach przygotowań stacja AMC złożyła zamówienie na pilota, który tak się spodobał, że w grudniu 2010 r. zapadła decyzja o nagraniu pierwszego sezonu. Zdjęcia powstawały przez kilka miesięcy 2011 r. w Albercie, położonej na południu Kanady, gdzie wybudowano wiele imponujących lokacji.
Serial "Hell On Wheels" będzie można oglądać na Sundance Channel od 2 lutego o 22:00.
MR