Kobieta w niezłej kondycji
Telewidzowie polubili Agatę Kulesza za rolę Duśki w serialu "Pensjonat Pod Różą". Rzesze nowych fanów zdobyła, wygrywając "Taniec z gwiazdami". Teraz zachwyca talentem komicznym, grając w czwartej części "Heli w opałach".
Stęskniła się Pani za swoją bohaterką?
- Są postaci, do których się nigdy nie wraca i takie, do których z radością by się wróciło. Tak też jest z Edytą. Bardzo ją polubiłam. To fajna babka.
Edyta jest niestrudzona w swataniu Heli. Pani próbowała kiedyś wyswatać przyjaciółkę?
- Raz próbowałam zeswatać koleżankę z kolegą. Wydawało mi się, że są dla siebie stworzeni. Umówiłam ich na kolację, ale od razu się pokłócili i nic z tego nie wyszło. W serialu jest łatwiej, bo w scenariuszu jest napisane, czy swatanie się uda, czy nie (śmiech).
Pani życie zawodowe w ostatnich latach bardzo się zmieniło...
- "Taniec z gwiazdami" i serial "Hela w opałach" sprawiły, że cały czas mam pracę. Moje nazwisko przez to, że stało się rozpoznawalne, jest może dla producentów lepsze rynkowo, jednak ludzie, którzy ze mną pracują, wciąż korzystają z tego, co umiem.
Proszę się pochwalić, gdzie zatem Panią zobaczymy?
- Rozpoczęła się emisja serialu "Prosto w serce", będzie film Janka Komasy "Sala samobójców", na który bardzo czekam. Kończę zdjęcia do filmu Wojtka Smarzowskiego "Róża z Mazur", w którym gram tytułową rolę. U Krystyny Jandy zrobiłam przedstawienie "Kantata na cztery skrzydła" i wierzę, że do teatru wrócę, bo trochę zaczynam tęsknić.
A gdy rozmawia Pani sama ze sobą, to...
- Jak się budzę rano i patrzę w lustro, to widzę kobietę w niezłej kondycji. Choć to zależy od dnia. Czasem wstanę lewą nogą i wydaje mi się, że nie jest najlepiej. Mówię wtedy sobie:- Idź do łazienki, podmaluj się i będzie lepiej (śmiech).
Czy dawne Pani taneczne życie całkowicie poszło w las?
- Dziś tylko od czasu do czasu potańczę sobie ze Stefano, z którym się przyjaźnię. Jak widzi, że podupadam troszkę na nastroju, mówi: - Oj, Kulesza, Kulesza chyba musimy umówić się na trening. I z przyjemnością wspólnie tańczymy!
Miarą sukcesu bywają często okładki i artykuły w kolorowych magazynach. Pani świadomie ominęła tę falę?
- Jestem aktorką i zajmuje mnie głównie moja praca, którą lubię. Nie bywam na bankietach, nie daję powodów do skandali, moje życie osobiste dla mediów jest nudne. Chciałabym dać sobie prawo bycia na okładce przez to, że coś fajnie zagrałam. Z tym wiąże się popularność. Rozmawiała Beata Banasiewicz