"Hannibal": Byle dalej od banału
Doktor Lecter ciekawi nas, bo chcemy zrozumieć naturę psychopaty. Ten jest w dodatku kulturalny i inteligentny! Opowiada nam o nim Mads Mikkelsen.
Twarz Madsa Mikkelsena może przyśnić się w nocy. I nie będzie to dobry sen! Nic więc dziwnego, że to właśnie jego wybrano do roli lekarza, gustującego w ludzkim mięsie. Jak scharakteryzowałby swojego bohatera? Nie trzeba tu wielu słów:
- To potwór. Nic go nie zaskakuje. Nie bywa spontaniczny. Wszystko, co robi, jest celowe. Doskonale kontroluje emocje. Jeśli chce coś poczuć, czuje. Jeśli nie, wyłącza uczucia.
Zapytany, czy nie boi się porównań do najsłynniejszego w historii kina Hannibala, Anthony’ego Hopkinsa ("Milczenie owiec"), mówi bez ogródek: - Mogę się tym zamartwiać, ale i tak nas będą porównywać. Hopkins wykonał tak świetną robotę, że nie mogliśmy się całkowicie odciąć od stworzonej przez niego postaci. To popkulturowy symbol. Pomyślałem: choć gramy tę samą osobę, zaczynamy w innym miejscu. Mój Hannibal nie jest więźniem. Jest praktykującym psychiatrą. Nie może grać wszystkimi kartami. Musi ich inaczej używać. Dzięki temu możecie zobaczyć sceny jakościowo zupełnie inne od tych, w których grał Anthony. I jeszcze coś. On zagrał perfekcyjnie, dlatego nie próbujemy go kopiować.
Ciekawe jest to, jak duński aktor tłumaczy specyficzne zaburzenie osobowości, na które cierpi psychiatra: - Lecter kocha rzeczy wyrafinowane, nienawidzi zaś banału. Tymczasem każdy seryjny morderca, o którym słyszał, był banalny. Trauma z dzieciństwa, zła matka... jakie to typowe! Według Hannibala piękno życia leży na progu śmierci, tam więc go szuka - przyznaje aktor, który zresztą wierzy, że w każdym złoczyńcy jest pierwiastek dobra. Rozumie też, dlaczego świat od ponad 30 lat jest zainteresowany tą właśnie postacią.
- Ludzi fascynuje ciemna strona naszej natury. Chcemy ją zrozumieć. Dlatego tak chętnie kupujemy biografie Lenina, Stalina, Hitlera. Dotyczy to również Lectera. Chociaż paskudny, mroczny i zły, nie sposób go nie lubić. Być może zasługa to specyficznego, czarnego humoru, tak dlań charakterystycznego?
- On po prostu wyczuwa atmosferę i w zależności od niej zakłada jedną ze swoich masek. Czasem bierze coś na serio, czasem bywa wyluzowany. Zawsze jednak postępuje tak, żeby sytuacja przyniosła mu jakieś korzyści. Oczywiście jego poczucie humoru to w głównej mierze zasługa świetnego scenariusza i reżyserii, nie moja - wyjaśnia. Cóż, tego potwora zagrał naprawdę skromny aktor.
PL