Premiera trzeciego sezonu już niedługo!
Na tę premierę czekają miliony fanów serialu na całym świecie. Wracamy do królestw rozdartych walką o władzę, pełnych namiętności, intryg i magii.
Tytułowy tron Siedmiu Królestw jest zajęty przez Joffreya (Jack Gleeson), nastolatka o psychopatycznych skłonnościach i dyskusyjnym rodowodzie. Chętnych do obalenia władcy nie brak, tym bardziej że jego matka ma prawdziwy talent do robienia sobie wrogów.
W odległych gorących krajach Daenerys (Emilia Clarke), ostatnia ze zdetronizowanej dynastii Targaryenów, hoduje trzy, coraz bardziej niebezpieczne smoki i zdobywa armię gotowych na wszystko niewolników. Zaś z północy, z mroźnych pustkowi nadciąga śmiertelne zagrożenie. Armia dzikich plemion to tylko zapowiedź prawdziwej grozy...
Trzeci sezon "Gry o tron" ma to wszystko, za co widzowie pokochali tę produkcję: rozmach, nastrój i tempo. Miłośnicy fantasy twierdzą, że serial przejdzie do historii gatunku, tak jak ekranizacje dzieł Tolkiena. Zobaczymy sceny kręcone w fascynujących plenerach, od marokańskich pustyń po lodowce Islandii. Na tej wyspie ekipa natrafiła na warunki godne Krainy za Murem, ojczyzny Innych: zadymki, mróz i przenikliwy wiatr. Aktorzy nie musieli grać zlodowaciałych, bo tacy rzeczywiście byli.
- Kręciliśmy sceny na Islandii, która jest brutalnym miejscem do pracy pod gołym niebem. Codziennie był mróz - mówi Kit Harington, grający Jona Snow, żołnierza, a w przyszłości Lorda Dowódcę Czarnej Straży. - Ale zarazem to przepiękny kraj o magicznych krajobrazach, a my się trochę zahartowaliśmy. Dla mnie jest to, jak na razie, najlepszy sezon serialu.
Światowa premiera "Gry o tron" już 31 marca, a w Polsce zaledwie dzień później! 1 kwietnia będziemy mogli zobaczyć pierwszy odcinek trzeciego sezonu na antenie HBO.