Premiera 5. sezonu za nami
"The Wars to Come" - taki tytuł nowi premierowy odcinek kolejnego sezonu "Gry o tron". Co wydarzyło się w nocy 13 kwietnia? Uwaga! Spoilery!
Wydarzenia z pierwszego odcinka "Gry o tron" niechybnie wpłyną na cały kolejny sezon. Przypomnijmy, w telegraficznym skrócie, co wydarzyło się w odcinku "The Wars to Come".
Jednym z najważniejszych wydarzeń premiery byłą śmierć Króla za Murem - Mance’a Raydera - tutaj serial drastycznie odciął się od książkowego pierwowzoru, w którym ten bohater wiąż cieszy się życiem. Król Stannis wydał na Mance’a wyrok śmierci, a egzekucja miała zostać wykonana poprzez spalenie na stosie.
Agonia Króla za Murem została jednak litościwie skrócona przez Jona Snowa, który uśmiercił go celnym strzałem z łuku. Tym samym okazał nieposłuszeństwo Stannisowi, co prawdopodobnie zagrozi jego życiu.
Tyrion wyruszył na poszukiwanie Daenerys - z nowym planem - przejęcie Żelaznego Tronu przez dziedziczkę Tyrgarianów.
Daenerys tymczasem próbowała uwolnić swoje smoki. Z mizernym skutkiem...
Sansa wyrusza w nieznane, coraz bardziej skłonna do współpracy z Littlefingerem. Teraz, po śmierci Robba, Sansa stała się pełnoprawną spadkobierczynią Winterfell.
Pozycja Cersei jest być może zagrożona przez ambitną Margaery. Przynajmniej Cersei w to wierzy.
Widzieliście już nowy odcinek "Gry o tron"? A może cztery pierwsze odcinki? (O co chodzi? Czytaj tutaj). Jak waszym zdaniem potoczą się dalsze losy bohaterów?