Następne miasto zdobyte, niewolnicy uwolnieni. Można świętować. Lecz Dany nie miała ochoty do świętowania. Wszystko szło wedug jej planu, ale w każdej chwili mogło to się zmienić. Ludzie ją kochali, chcieli za nią iść. Tylko, czy ta wojna jest konieczna, czy warto by umierali za nią ludzie? Chciała wygrać. Pragnęła korony. Więc szła dalej, walczyła, zdobywała miasta i uwolniła już wielu ludzi. Potrafiła być dobra, ale i władcza. Za to ludzie ją kochali i za to warto było ginąć.
Musiała teraz tylko opracować plan, kierunek dalszej wyprawy, kierunek do zwycięstwa.
***
Nie wiedział, czy już blisko jest świt. Czy jest długa noc przed nim. Nie mógł śpać , choć tego pragnąć najbardziej na świecie. Ból w nodze był coraz silniejszy, głowa mu pulsowała. Ale był szczęśliwy. W końcu znalazł się w Twierdzy, bezpieczny. Nie musiał bać się Dzikich. Tu nie dotrą.
Nagle usłyszał kroki. Choć noga nadal bolała stanął i powoli ruszył w kierunku, z którego słychać było kroki.
- Czy ktoś tu jest? - spytał pewnym głosem. Nikt nie odpowiedział. Ponowil pytanie, ale głośniej. Znów ciszsa. Słychać było tylko wiatr. Jon wiedział. że może być w niebezpieczeństwie. Wiedział, że to może być wróg. Przyjaciel, by coś odpowiedział. Cicho podszedł do bramy, sprawdził, czy nie widzi żadnych cieni, zarysów postaci. Nic nie zobaczył. Lecz czuł, że ktoś tu jest, ktoś go obserwuje. Nie miał pojęcia, kto to może być i czego może od niego chcieć. Gdyby chciał go zabić, już by nie żył.
Jon wiedział. że tej nocy już nie zaśnie. Nie może. Musi znaleźć nieproszonego gościa. Musi zadbać o siebie, by móc walczyć przy boku przyjaciół.
***
Sansa widziała, że Tyrion jest dziś w dobrym humorze. Bała się spytać, jaki jest powód jego radości. Unikała z nim rozmów, choć Tyrion starał się jak mógł. Dzisja myślała o domu, o rodzinie. Już dawno planowała ucieczkę, choć wiedziała, że tego nie zrobi. Jest posłuszną żoną i Tyrion tak naprawdę był dla niej dobry. Nie wiedziała, że ten dzień zapamięta na długo.
***
Cersei nadal postępowała wedgłu jej perfekcyjnego planu. Planu, dzięki któremu jej syn miał być królem.
Nalała wina do kielicha i poszła z nim do swojego ojca.
- Proszę, ojcze - podała wino. - Jakie masz plany odnośnie królestwa? Co zdobyciem innych krain?
Tywin milczał. Był zajęty swoimi myślami. Nic nie szło po jego myśli. Nie wiedział, że jest jego syn Jaime. Napił się wina od Cesei.
Po niedługim czasie źle się poczuł. Z każdą chwilą czuł się coraz gorzej. Cesei zawołała straże i medyka. Lecz Tywin zmarł.
Cersei kazała zamknąć Sansę i Tyriona. Jako dowód podała kartkę, na której Tyrion pisze o swoim planie Sanse. To wystarczające, by zamknąć tą dwójkę w lochu i ukarać śmiercią za zamordowanie Tywina.
Tyrion z Sansą nie mieli szany na obronie się. Byli na stracojnej pozycji. Cesei wreszcie się udało. Królestwo jest jej, jej syn będzie królem, a Tyrion zapłaci za swoje uczynki. Sansa umrze jak już dawno powinno być. W końcu jest córką Starków. Nie dane jest jej żyć w królestwie Cesei.