Gra o tron Game of Thrones
Ocena
serialu
8,7
Bardzo dobry
Ocen: 1611
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Jak być ojcem karła? Wywiad z Charlesem Dancem!

Tywin Lannister jest jednym z najgroźniejszych bohaterów w świecie Westeros. Te osoby, które przeczytały sagę „Pieśń lodu i ognia” dobrze wiedzą, do czego zdolny jest ojciec Cersei, Jaime’a i Tyriona.

Tywin Lannister jest jednym z najgroźniejszych bohaterów  w świecie Westeros. Te osoby, które przeczytały sagę „Pieśń lodu i ognia” dobrze wiedzą, do czego zdolny jest ojciec Cersei, Jaime’a i Tyriona.

Tywin rządzi rodem Lannisterów, walczy na wojnie, a w międzyczasie pomaga swojemu niezrównoważonemu wnukowi, Joffreyowi, w rządzeniu jako królewski namiestnik (to samo stanowisko przez jakiś czas piastował Ned Stark).


Charles Dance jako Tywin Lannister/ materiały prasowe

„Walka skończona. Wygraliśmy!”

Tywin Lannister ocalił Królewską Przystań przed Stannisem Baratheonem w bitwie pod Czarnym Nurtem. Uratował córkę i wnuczęta, ale przede wszystkim…koronę i Żelazny Tron. Jak dobrze wiemy, zajęty wojną Tywin w drugim sezonie „Gry o tron” powierzył funkcję królewskiego namiestnika swojemu synowi, Tyrionowi, jednak teraz, kiedy zagrożenie ze strony Baratheona zmalało, oddala on swoje najmłodsze, karłowate dziecko, zajmując się rządzeniem w kraju.

Reklama

W trzecim sezonie Charlesa Dance’a jest zdecydowanie więcej, jest on przecież najważniejszym królewskim doradcą, a jak wiemy, na dworze nikt nie jest bezpieczny: knowania rodziny młodej narzeczonej króla, Margaery Tyrell sprawiają, że Tywin znęca się nie tylko nad swoim kalekim synem, ale też nad… ukochaną córką, królową! Należy przyznać, że Dance jest idealny w roli Tywina. Brytyjski aktor ma kwadratową szczękę, charakterystyczny głos i idealny chód, budzący grozę i przerażenie!


materiały prasowe HBO



Trzeci sezon „Gry o tron” bije rekordy oglądalności. Charles Dance w krótkim wywiadzie dla „Telegraph” opowiada o swojej roli, a także wyjaśnia, dlaczego wciąż przeprasza Petera Dinklage’a (Tyriona) na planie serialu.

- Jak opisałbyś swojego bohatera, Tywina Lannistera?

- (śmiech) Nie wiem. On siedzi, myśli o ludziach i kombinuje, jak pozbawić ich życia.

- Czy twoje sceny z Aryią Stark, które pojawiły się w drugim sezonie, miały za zadanie pokazać twoją łagodniejszą stronę?

- On jest kochany naprawdę!  On nie chce tylko niczego, co zakłóci jego status, co może obalić jego pozycję. Jest w końcu królewskim namiestnikiem.

- Lubisz Tywina?

- Spędziłem cholernie dużo czasu, kiedy przepraszałem Petera Dinklage, za moje przerażające zachowanie, traktowałem go jak….Ale, trzeba przyznać, jakość tego sezonu jest najważniejsza. Przecież wszyscy z nas są zaangażowani w to, walczą, aby każda scena była najlepsza, a każda kolejna lepsza od poprzedniej. To dzięki temu, że wszystkie postaci są świetnie napisane, gra się je naprawdę dobrze i fajnie, nieważne, że jest ona dobra, heroiczna czy też nikczemna.

- W poprzednim sezonie było pięciu królów, a jeden tron. Co jest siłą tej części?

- Władza zawsze uszkadza, powoduje jakieś uszkodzenia. W tym mitycznym, fantastycznym czasie – powiedzmy, że coś w rodzaju naszego średniowiecza, społeczeństwo jest feudalne – władzę sprawuje dyktator, który nie chce utraty swojej pozycji, nie chce być zagrożony. Ludzie tacy jak Tywin Lannister są ofiarami takiego systemu – systemu feudalnego – i tego całego środowiska. Przecież zawsze może powiedzieć: „To jest moje miejsce, nic mi tu nie zagraża” – to śmieszne, zważywszy na to, co stało się ojcowi Joffreya, który umarł w swoim miejscu, w królewskiej przystani. Z resztą, polityka to najbardziej skorumpowany zawód na ziemi, bez względu na miejsce.

- Przeczytałeś książki?

- Przyznaję, że książek nie przeczytałem, nie mogę się więc do nich odnieść. Naprawdę to przeraża mnie ich grubość, naprawdę paskudna perspektywa. Na szczęście, dzięki Danowi Weiss i Davidovi Benioff [twórcy „Gry o tron”], którzy zrobili kawał dobrej roboty dostosowując książki do serialu, mamy na czym pracować, jest to świetny materiał.

- Dlaczego „Gra o tron” cieszy się takim sukcesem?

- Bo jest bardzo dobra! Produkcja jest fenomenalna. HBO wydało mnóstwo pieniędzy, żeby uzyskać taki efekt. I pieniądze te zostały bardzo dobrze spożytkowane.

- Masz jakiś ulubiony moment w serialu?

- Dużo! Choć najbardziej to chyba podobały mi się sceny z małą Maisie [Williams, Arya Stark, w drugim sezonie], która jest bardzo uzdolniona! 

- Czego możemy się spodziewać po trzecim sezonie?

- Jestem namiestnikiem króla, daje mi to ogromną władzę, której używam dość brutalnie, ale umiejętnie. Poza tym, będą fascynujące sceny z damą Dianą Rigg, w końcu tytuł Królowej Cierni nie został nadany ot, tak sobie!

- I ostatnie pytanie, kto w rodzinie Lannisterów nosi spodnie?

- Nie wiesz? Przecież to oczywiste. Ja.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy