"Gra o tron": Życie Sama to fizyczna męka - o "Grze..." opowiada John Bradley
John Bradley, czyli serialowy Samwell Tarly, opowiada o Cytadeli oraz współpracy z Jimem Broadbentem.
John jest teraz w Cytadeli, ale chyba długo tam nie zabawi?
- Problem polega na tym, że Sam naiwnie sądził, że zostanie tam przyjęty z otwartymi rękami. Na miejscu okazuje się jednak, że znowu jest outsiderem. Jest zmuszony wykonywać powtarzalne czynności, a jedyny jego kontakt z książką to jej katalogowanie.
- To okrutna ironia losu, bo Sam nie chciał zaszyć się w Cytadeli, żeby uniknąć walki. Chciał tam dotrzeć, bo wie, że zdobywając wiedzę będzie w stanie najbardziej pomóc walczącym.
- W końcu, kiedy tam się znalazł i zobaczył, że Maestrowie z Cytadeli przez całe dnie kłócą się ze sobą o błahe detale, jest mu z tym bardzo ciężko. Okazuje się, że głód wiedzy Sama, który może przecież służyć dobru ogółu, jest tak samo wyśmiewany w Cytadeli, jak w Czarnym Zamku.
Kim jest bohater grany przez Jima Broadbenta i jaki jest jego związek z Samem?
- Jim Broadbent gra w serialu Arcymaestra Ebrosa. Sam jest w jego służbie, co oznacza, że wykonuje wszystkie niewdzięczne zadania, takie jak opróżnianie nocnika i układanie książek na półce. Mój bohater nie spodziewał się, że tak będzie - miał nadzieję, że od razu przystąpi do nauki. Nie sądził, że jego życie będzie znów fizyczną męką, jak wcześniej. Na początku był przekonany, że Ebros będzie osobą, która będzie traktować Sama jak syna i weźmie go pod swoje skrzydła, ale okazuje się, zwłaszcza na początku ich znajomości, że jest przede wszystkim przywiązanym do zasad i regulaminów formalistą i jest taki sam jak pozostali mieszkańcy Cytadeli.
Jak wyglądała w tym sezonie praca na planie?
- Chyba po raz pierwszy miałem uczucie, że zbliżamy się dużymi krokami do finału. Nad serialem zawsze pracują równolegle dwie ekipy. Na jednym planie pracowało w tym samym czasie 400 statystów i 200 kaskaderów, co znaczy, że w tym sezonie nakręcono zrealizowane w olbrzymim rozmachem sceny i zbudowano na ich potrzeby ogromną scenografię. Jak na ironię, przez większość czasu byłem sam na planie i po raz pierwszy czułem się naprawdę odizolowany od reszty obsady! Jedyną osobą, z którą występuję razem przed kamerą jest Jim Broadbent...
Jak układała się Wasza współpraca?
- Jeśli się nie mylę, to Jim jest w naszym serialu jedynym zdobywcą Oskara. Jestem pod wrażeniem i czuję się zaszczycony, że mogłem zagrać z aktorem tej klasy w Grze o tron. Wielu innych aktorów zrobiło na mnie wcześniej duże wrażenie, ale nigdy nie czułem się w ich towarzystwie aż tak onieśmielony. Jim po prostu otwiera usta i zaczyna bezbłędnie grać. Praca z nim była dla mnie ogromnym wyróżnieniem.
Czwarty odcinek "Gry o tron" zostanie wyemitowany już 6 sierpnia o 3:00.