"Gra o tron": Jason Momoa jest zmęczony pytaniami o sceny przemocy w serialu
Promując swój nadchodzący film "Sweet Girl", 42-letni aktor w wywiadzie dla "The New York Times" zastanawiał się nad niektórymi ze swoich ról. W pewnym momencie dziennikarz podjął temat przemocy i traktowania kobiet w serialu "Gra o tron". Zapytał, czy z perspektywy czasu Jason Momoa, myśli inaczej o tych scenach i czy zgodziłby się na taką rolę, a może czegoś żałuje? Aktor przyznał, że jest zmęczony i zniesmaczony tymi pytaniami.
Choć Jason Momoa zapewne już zdążył zapomnieć o roli w serialu "Gra o tron", prasa nie daje mu o niej zapomnieć, wciąż wypytując o sceny przemocy.
"Cóż, ważne było, aby przedstawić Drogo i jego styl. To była naprawdę, bardzo, bardzo trudna rzecz do zrobienia. Ale moim zadaniem było zagrać coś takiego, choć nie była to fajna i łatwa rzecz, taka właśnie była ta postać" - wyjaśnił Momoa. Dodał, że rozważanie moralności bohaterów, podobnie jak to, czy wcielić się w tę postać, czy nie, nie jest jego zadaniem.
"Nigdy nie pytano mnie o to, czy żałuję jakiejś roli. Ujmę to tak, już to zrobiłem, nie zrobię tego ponownie" - dodał. W tej samej rozmowie przyznał jednak, że takie pytania i dociekania były "niegrzeczne".
"To jest zrzucanie odpowiedzialności, tak jakby aktor miał jakiś wybór. Są producenci, są scenarzyści, są reżyserzy. Nie przychodzisz i nie mówisz, że czegoś nie zrobisz, bo jest np. niewłaściwe w kontekście politycznym... To się nie zdarza" - podkreślił zirytowany.