Szkoła to piekło
Dorastał w niewielkim amerykańskim miasteczku Clovis w Kalifornii i od dzieciństwa śnił o wielkiej karierze. Marzenia Chrisa Colfera właśnie się spełniają! W ciągu dwóch lat z nieznanego ucznia liceum stał się wielką muzyczną gwiazdą. Wszystko dzięki roli uzdolnionego wokalnie nastoletniego geja w serialu "Glee". Opowiedział nam o swoich szkolnych czasach, marzeniach i popularności.
Zdarzyło się, że wylądowałeś w śmietniku?
Fizycznie nie, ale psychicznie i werbalnie czułem się jak śmieć. Życie w amerykańskich szkołach publicznych bywa brutalne, zwłaszcza dla osób z takim głosem jak mój. Było mi bardzo ciężko. Teraz wolałbym chyba pójść do więzienia. W obu środowiskach panują podobne warunki, są przestępcy i skazani.
Ale jak uniknąć szkoły?
Ależ nie trzeba uciekać. Inne dzieciaki świetnie się bawią w liceum. Tylko ja miałem fatalny okres, mimo że dobrze się uczyłem. Miałem świra na punkcie szkolnego teatru i byłem przewodniczącym stowarzyszenia młodych pisarzy.
Jesteś podobny do Kurta?
O, chciałbym być, ponieważ jest taki modny i wyluzowany. On myśli, że dla wszystkich jest niczym Britney Spears. Chciałbym móc chodzić z podniesioną głową tak jak on i się niczym nie przejmować. Ale nie potrafię.
W serialu znów przeżywasz szkolny koszmar...
Dokładnie tak, jak za pierwszym razem. To takie surrealistyczne doświadczenie. Czasem, kiedy kręcimy jakąś scenę, a ja za bardzo przejmuję się rolą, wtedy mówię do siebie: "Jestem na planie, tutaj czuję się jak w domu". Ta myśl sprawia, że od razu mi lepiej (śmiech).
Masz ulubioną piosenkę wśród tych, które nagraliście?
Miałem okazję zaśpiewać "Defying Gravity" z musicalu "Wicked". W ten sposób spełniłem swoje największe marzenie. W szkole prosiłem nauczycieli, by pozwolili mi wykonać ten utwór, ale nigdy nie chcieli się zgodzić. Tłumaczyli, że jestem chłopakiem i zabrzmi to dziwnie. A przecież mój głos już jest niecodzienny. Opowiadałem o tym twórcy "Glee" - Ryanowi Murphy'emu, a on napisał o tym odcinek. Wspaniale, że to wykorzystał w scenariuszu.
Jak duży wpływ na Twoje życie ma rola Kurta?
Na pewno nie mam czasu na żaden związek. Grafik jest tak napięty... Zresztą na razie nie szukam swojej drugiej połówki. Spędzam czas ze znajomymi z planu. Umawiamy się po zdjęciach. Natomiast jeśli chodzi o popularność, to nie narzekam. Czasem ktoś wypowie złośliwy komentarz na temat mojego głosu, ale to nic, czego bym do tej pory nie słyszał w szkole. Właściwie to wspaniałe uczucie spotkać tylu życzliwych ludzi, którzy cieszą się na spotkanie ze mną. To niesamowite!
Opracował: nex.