Polski hit Netfliksa obalił stereotypy. Przebojowa komedia wraca na ekrany

Po dwóch latach wracamy do opowieści o trzech współczesnych "robin hoodkach" - Zuzie (Magdalena Kuta), Alicji (Anna Romantowska) i Kindze (Małgorzata Potocka). W pierwszym sezonie panie przechytrzyły bezwzględną i nieznoszącą sprzeciwu Marzenę (Beata Bandurska), uciekły policji - nieustępliwej  Gujskiej (Karolina Rzepa) oraz śledczemu Alfredowi (Mirosław Zbrojewicz) i w końcu wraz z przyjaciółmi znalazły schronienie w Bieszczadach. Po kilku miesiącach spokoju Alicję zaczynają nawiedzać koszmary, w których i ona, i jej najlepsze przyjaciółki trafiają za kratki.

Aby temu zapobiec dziewczyny postanawiają rozwiązać Gang Zielonej Rękawiczki, ale los bywa przekorny. Okazuje się, że najbliżsi mogą potrzebować pomocy, a przed bohaterkami pojawi się szansa na ostatni skok. I to nie byle jaki - aby wyciągnąć z tarapatów Tomka, syna Zuzy (Rafał Maćkowiak) Gang musi ukraść skarb z Galerii Narodowej.

Podczas przeprowadzenia skoku doskonałego będą pomagać Zuzie, Alicji i Kindze starzy i nowi przyjaciele - w serialu ponownie zobaczymy Olgierda Łukaszewicza, Zdzisława Wardejna, Mirosławę Maludzińską czy Tomirę Kowalik. Powrócą również wrogowie - były mąż Kingi, czyli Igor (Andrzej Grabowski) z pewnością dziewczynom nie odpuści, a rachunki do wyrównania z Gangiem ma przecież i Marzena. Gujska i Alfred nadal starają się dorwać nasze bohaterki, a jakby tego było mało... to sporo w życiu dziewczyn namiesza Krzysztof Masarz (Krzysztof Tyniec, który wciela się tu w jedną z najbarwniejszych drugoplanowych postaci).

 Drugi sezon "Gangu Zielonej Rękawiczki" potrzebuje trochę czasu, żeby nabrać tego uroku, jaki zachwycił widzów w pierwszym sezonie. Przyznam szczerze, że przez pierwsze dwa odcinki musiałam przebrnąć, ale gdzieś w połowie trzeciego epizodu wróciły te wszystkie elementy, które zachwyciły mnie w pierwszej serii. Umówmy się - serial jest najlepszy, kiedy cała trójka - Kinga, Zuza, Alicja - znajduje się w centrum wydarzeń.

To dla nich i dla ich cudownej energii ogląda się ten serial. W momencie, kiedy snują plan skoku, czy zaczynają sobie dogryzać (z różnych powodów), dialogi oraz kwestie (szczególnie Alicji i Kingi) są lepsze, i... komediowe sceny. Niestety, humor w serialu bywa nierówny - czasami zdarza się świetna kwestia (dograna i dopracowana w kontekście postaci czy zdarzeń), a niekiedy scenarzyści albo przeszarżują, albo całkowicie trafiają kulą w płot.

Nie działa na początku też wątek Alfreda. Z kolejnymi odcinkami jest zdecydowanie lepiej i świetnie ogląda się go w duecie z Gujską, która znowu jest pracoholiczką marzącą o złapaniu Gangu. Mówcie co chcecie, ale ja ją uwielbiam. Jeżeli chodzi o nowe postacie, to świetnie ogląda się Krzysztofa Tyńca, który da się we znaki dziewczynom, ale na szczęście nie będzie jednoznacznym "złolem". W ciekawej roli, ale w porównaniu do innych małej roli, pojawia się też Katarzyna Figura.

"Gang Zielonej Rękawiczki" znowu odczynia stereotypy dotyczące wieku, czyniąc głównymi bohaterkami starsze kobiety. Podobnie jak "Grace i Frankie" czy "The Kominsky Method" stawia w centrum zainteresowania doświadczonych ludzi, a w przypadku polskiej serii robi to jeszcze z odpowiednią dozą nostalgii, która osiąga przez świetne wykorzystanie starszych muzycznych przebojów. No i w końcu doczekamy się też małego ukłonu w stronę serialu "Matki, żony i kochanki", w którym zagrały razem Małgorzata Potocka i Anna Romantowska. Jeżeli podobał się wam pierwszy sezon "Gangu...", drugi (nie bez wad), też powinien przypaść wam do gustu.

Zobacz też: "Gang Zielonej Rękawiczki": I bawi, i obala stereotypy. Kilka słów o nowym serialu Netflix