"Druga szansa": Monice oddałam kilka lat
Jako bohaterka „Drugiej szansy” żegna się z widzami. Nam Małgorzata Kożuchowska opowiada o pracy w tym serialu, rodzinie i zawodowych planach.
Piąty sezon "Drugiej szansy" skupia się na przemocy seksualnej. To temat, o którym ostatnio głośno.
- Pracując nad "Drugą szansą", od początku pragnęliśmy, by serial mówił o rzeczach ważnych i aktualnych. Najpierw odsłaniał kulisy rodzimego świata show-biznesu. Potem skupił się na tym, co ważne dla współczesnych kobiet. Przemoc, niestety, jest częścią naszego świata, niezależnie od miejsca na mapie, płci czy środowiska, w którym funkcjonujemy. Dlatego trzeba mówić o tym głośno. I dobrze, że tak się dzieje. W naszym serialu również.
Widzimy panią w odważnych, intymnych ujęciach...
- To były mocne sceny. Chcieliśmy opowiedzieć to tak, jak wygląda w rzeczywistości. Bez koloryzowania, ukrywania i przepuszczania przez filtr. To musiało być dosłowne i prawdziwe, tak jak w życiu (choć były oczywiście ograniczenia związane m.in. z godziną emisji). Po latach pracy mogę zaryzykować twierdzenie, że sama jestem silną kobietą, toteż sytuacja, w której gram postać dotkniętą bezwzględną agresją, bezradną i osaczoną, nie była dla mnie łatwa.
Wiadomo, że pożegnamy się z Moniką Borecką, bo "Druga szansa" nie będzie kontynuowana.
- Wszystko, co dobre, kiedyś się kończy. Za nami pięć pracowitych sezonów. Za mną ostatni dzień na planie. Niesamowite i ważne doświadczenie. Nie tylko zawodowe. Oddałam temu serialowi kilka lat w czasie, który był dla mnie wyjątkowy - rozpoczął się rok po urodzeniu mojego syna, Jasia. Wydaje się, że wtedy są tylko najbliżsi, a w obowiązki wchodzimy nie do końca na serio, ale tu mam poczucie, że obie moje największe życiowe miłości - rodzinę i zawód aktora - udało mi się połączyć. Mój syn jest wspaniałym, szczęśliwym chłopczykiem, a "Druga szansa" projektem, z którego jestem dumna.
Jakie są pani najbliższe plany?
- Pragnę wrócić do korzeni. Od zawsze jestem przede wszystkim aktorką teatralną. Najpierw związaną z Teatrem Dramatycznym, następnie przez lata z Teatrem Narodowym. Po urodzeniu Jasia byłam na urlopie macierzyńskim, a później wychowawczym. Ale już jesienią tego roku wracam na deski teatru. Bardzo się z tego cieszę. To nieporównywalna z niczym praca i tęsknię do niej.
Chodzą też słuchy, że ma Pani dołączyć w przyszłym sezonie do "Korony królów"?
- Jeżeli dostanę taką propozycję, to oczywiście zapoznam się z nią. Póki co, czytałam o tym tylko w internecie.
Rozm. J. MAJEWSKA-MACHAJ