"Druga szansa": Czekam na więcej
Jako pierwsi w Polsce, ba, na świecie, widzieliśmy pierwszy odcinek drugiego sezonu "Drugiej szansy"! Widmo śmierci, dramatyczne wyznanie miłości i rozstanie! Sprawdźcie, co jeszcze Was czeka! Uwaga, niewielkie spoilery!
Typowy cliffhanger kończący pierwszą transzę pozostawił widzów z pytaniem czy Marcin zjawi się na lotnisku. Jak się można domyślić: nie.
Nowa seria rozpoczyna się w momencie, kiedy Monika wraca z Islandii, a na jej ramieniu w samolocie chrapie nie kto inny jak Bartek Topa, wcielający się w Adama Swenssona. Tę dwójkę, podobnie jak w poprzednim sezonie Borecką i przystojnego chirurga, połączą od razu mocne przeżycia, bowiem samolot, którym lecą będzie miał poważną awarię, a na pokładzie wybuchnie panika. Jak to się skończy musicie zobaczyć sami, jednak śmierć w pierwszym odcinku będzie podążać nie tylko za główną bohaterką, a co najmniej dwiema innymi postaciami...
Po słabo pokazanych (poza pierwszym odcinkiem) kulisach show-biznesu, w drugiej transzy dostajemy całkiem sporą porcję informacji, plotek i zdjęć z backstage’u. Widzimy prezesa telewizji w intymnej sytuacji z kobietą (prostytutką?), realia pracy na planie serialu (brak pieniędzy producentów sprawia, że aktorzy chodzą... głodni!), dowiadujemy się także w jaki sposób załatwia się kontrakty i kto tak naprawdę pociąga za sznurki.
Co mogę pochwalić? Mocną stroną serialu jest muzyka, w tle możemy usłyszeć między innymi Maćka Musiałowskiego, który zarówno w "Drugiej szansie", jak i w życiu tej dziedzinie postanowił oddać swoje serce.
Bardzo dobrze wypada Bartek Topa, jego postać jest wprowadzona zgrabnie, nienachalnie i tajemniczo. Na pewno zaintryguje widzów, a szczególnie widzki, bo od czasów Zenka Pereszczaki ze "Złotopolskich" zmienił się nie do poznania i jest superprzystojniakiem.
Nie chcę rozpływać się nad odcinkiem, pierwszy epizod pierwszego sezonu też był bardzo mocnym strzałem, a później spotkało mnie kilka rozczarowań, choć trzeba przyznać, że "Druga szansa" znów rusza z kopyta.
Scenarzyści wraz z nową postacią wprowadzają powiew świeżości, możemy oderwać się od męczącego chwilami trójkąta Monika-Marcin-Kinga. Mocniej zaznaczają się postaci drugoplanowe, ciekawie prezentuje się wątek Mai Ostaszewskiej i Wojtka Mecwaldowskiego, którym bardzo kibicuję. Po takim starcie znów czekam na kolejne odcinki. Oby trzymały ten poziom!
Na koniec minus za małą nielogiczność: kto w samolocie, w środku szalejącej burzy, jest się w stanie dodzwonić do ukochanego za pomocą zwykłej komórki? Chyba tylko superheroska Monika Borecka.
Pierwszy odcinek: (ostrożne) 6/10
Marta Podczarska