"Dexter": Pokonał śmierć
Rolą sympatycznego mordercy przeszedł do historii telewizji. – Zdaję sobie sprawę, że „Dexter” pojawi się w pierwszym zdaniu mojej biografii – żartuje Michael C. Hall.
Urodził się 1 lutego 1971 r. w Raleigh (Karolina Płn.) jako drugie dziecko Janice (psychoterapeutki) i Williama Carlyle’a (informatyka w IBM) Hallów. Jego starsza siostra zmarła tuż po narodzeniu. Był 11-letnim chłopcem, gdy jego ojciec przegrał walkę z rakiem prostaty. - Stało się to, kiedy dojrzewałem i najbardziej potrzebowałem męskiego wzorca. Zżyłem się wówczas bardzo z matką, w końcu mieliśmy tylko siebie - wyznał kiedyś. Od dziecka ciągnęło go w stronę artystyczną. - Odkąd pamiętam, chciałem występować. Mając kilkanaście lat, zapisałem się do chóru. Ta przygoda trwała aż do czasu college’u - zdradził kiedyś i uzupełnił: - Przez chwilę nawet myślałem o prawie, ale dziś wiem, że nigdy na poważnie. Będąc w drugiej klasie liceum, zapisałem się na zajęcia aktorskie. Od razu złapałem bakcyla, wiedziałem, że to jest to. Z fana chóru stałem się fanem teatru. Po liceum postanowił iść za ciosem i rozpoczął naukę w New York University Tisch School of the Arts, którą ukończył w 1996 r. Po uzyskaniu dyplomu zaczął grać m.in. w szekspirowskich sztukach na nowojorskich scenach niezależnych. W 1999 r. reżyser Sam Mendes dał mu bilet na Broadway - rolę Emcee w "Kabarecie".
Jego odważne kreacje Jezusa-geja czy drag queen w "Kabarecie", zagrane w ponad 500 przedstawieniach, zapadły w pamięć Mendesa. Tak bardzo, że polecił Halla swojemu przyjacielowi Alanowi Ballowi, który kompletował obsadę nowej produkcji HBO "Sześć stóp pod ziemią". - Nie byłem nastawiony na pracę na małym ekranie. Kiedy jednak przeczytałem scenariusz pilota, zrozumiałem, że mam szansę zagrać bohatera, który będzie wyróżniał się na tle innych w TV, a nawet kinie - zdradził i dodał: - Można pomyśleć, że było mi łatwiej. Wręcz przeciwnie Grając Davida, nie umiałem wykorzystać tego, na co otworzyłem się, pracując w teatrze. W międzyczasie na próbach do broadwayowskiego musicalu "Chicago" poznał koleżankę po fachu Amy Spanger (ślub: wiosną 2002 r.).
- Byliśmy jak dwie połówki jabłka. Tyle nas łączyło... - opowiadał. Latem 2001 r. odbyła się premiera "Chicago" i "Sześciu...". Po pięciu latach, w ciągu których serial zyskał miano telewizyjnego fenomenu, ekranowy dom pogrzebowy Fisherów zamknięto. Wówczas zadzwonił telefon. - Wiosną 2005 r. padł ostatni klaps na planie "Sześciu...". Byłem sceptycznie nastawiony do idei występowania w kolejnym serialu. Kiedy usłyszałem, że to historia seryjnego mordercy, który zabija jedynie złych, zadałem sobie pytanie: "Czy naprawdę chcę być otoczony kolejnymi trupami przez kolejne iks lat?" - oznajmił podczas jednego z wywiadów.
- Po zapoznaniu się jednak z książką, na kanwie której powstawał serial, oraz scenariuszem, uświadomiłem sobie, że mam do czynienia z wyjątkowym bohaterem i będę głupcem, jeśli nie podejmę się wyznania. Jesienią 2006 roku świat poznał "Dextera" i oszalał. Podobnie jak Michael na punkcie serialowej siostry, Jennifer Carpenter. W październiku Hall złożył pozew o rozwód, a na początku 2007 r. gwiazdor "Dextera" pokazał się już oficjalnie u boku Jennifer. Pobrali się w sekrecie 31 grudnia 2008 r. Media nazwały wydarzenie ślubną ucieczką, co aktor skomentował: - Jeśli ucieczką można nazwać chęć wzięcia ślubu na własnych warunkach, bez hucznej imprezy, to tak, zrobiliśmy to.
13 stycznia 2010 r. Hollywood przeżyło szok - rzecznik aktora poinformował, że Michael rozpoczął terapię po tym, jak lekarze rozpoznali u niego raka układu chłonnego, tzw. chłoniaka Hodgkina. - Podłamałem się. W wieku 38 lat dowiedziałem się, że mam raka. Nowotwór zabił mojego ojca, kiedy skończył 39 lat - przyznał. Chwilę później, łysy i bez brwi, które stracił wskutek chemioterapii, pojawił się na gali Złotych Globów, podczas której odebrał nagrodę dla Najlepszego Aktora Serialowego.
- Cieszę się z tego wyjścia. Zaskoczył mnie fakt, że mogę być taką inspiracją i dawać siłę tym, którzy podobnie jak ja stawiają czoła chorobie - mówił po ceremonii. W kwietniu Jennifer poinformowała media, że jej mąż pokonał nowotwór. - Cieszyłem się, że mam to za sobą i mogłem wrócić do pracy. Czuję, że teraz jestem bardziej wdzięczny za każdy dzień - powiedział jakiś czas później. Szybko jednak okazało się, że choroba "zniszczyła" małżeństwo aktorskiej pary. W grudniu 2010 r. poinformowali o rozwodzie. Media usiłowały doszukać się przyczyny rozpadu związku - Michaelowi przypisywano romans z nową koleżanką z planu Julią Stiles oraz pracownicą stacji Showtime, Vanessą Abrue. Tabloidowi "National Enquirer" udało się jednak dotrzeć do prawdziwego powodu rozstania - aktor nie czuł się gotowy, żeby zostać ojcem. Byli małżonkowie pozostali przyjaciółmi i kontynuowali przygodę z "Dexterem".
- Dawało nam to satysfakcję. Oboje potrzebowaliśmy i musieliśmy to zrobić - wyznał Hall. Kilkanaście miesięcy później w jego życiu pojawiła się recenzentka i pisarka, Morgan Macgregor (pobrali się 29 lutego 2016 r.). W 2013 r. Michael pożegnał się z "Dexterem". - W Hollywood łatwo się jest zatracić. Dochodzisz do momentu, kiedy pracujesz po 16-18 godzin na dobę i nie dajesz już z siebie tego, co najlepsze, grasz na oparach. Potrzebowałem przerwy, musiałem wziąć wolne - wyznał. Nie porzucił grania, wrócił do teatru. Występował w USA i Anglii. - Po serialu potrzebowałem "dex-toksykacji". Chciałem grać dużo i różnorodnie. Pragnąłem być na scenie - mówił.
Po pięcioletniej nieobecności na małym ekranie, poświęconej teatrowi, Michael powraca w najnowszym miniserialu Netflixa "Safe". - Pierwszy raz mam okazję zagrać kogoś mniej lub bardziej normalnego, któremu jedynie przytrafiają się szalone rzeczy. Jest to miła odmiana - wyznaje. Pytany, czy nadal czuje na sobie piętno Morgana, odpowiada: - Dexter był fikcją literacką. Po zakończeniu zdjęć do serialu musiałem "wypłukać go" ze swojego organizmu. I na tym etapie mogę powiedzieć, że dość dobrze go "zmyłem", ale nie ucieknę od faktu, że nadal wyglądam i brzmię jak on.