Detektywi
Ocena
serialu
8,7
Bardzo dobry
Ocen: 1058
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Jestem trochę przesłodzony

Krzysztof Dziób prowadzi trudne śledztwa, chociaż w przeciwieństwie do kolegów-policjantów, o przestępcach wie najwięcej z... kryminałów.

Detektywi" mają prawie trzy miliony widzów. Czy na co dzień odczuwa Pan tę popularność?

- Wiele osób rozpoznaje mnie na ulicy. Podchodzą i mówią miłe rzeczy. Wśród nich są też tacy, którzy uważają, że naprawdę jestem detektywem i rozwiązuję prawdziwe sprawy.

Zdarza się czasem jakaś nieprzyjemna sytuacja?

- Nieprzyjemna nie, ale bywają zabawne lub zaskakujące. Ostatnio po zdjęciach pojechałem na stację benzynową zatankować motocykl. Pod sklepem stało kilku pijanych gości. Jeden z nich powiedział przepitym głosem: "Chyba cię skądś znam".

Reklama

A przyjemne?

- Nie mogę sobie pozwolić na przyjemne, bo mam żonę i dwójkę dzieci. Może gdybym był wolny, dziesięć lat młodszy i przystojniejszy, to opowiadałbym teraz inne historie.

Jak to się stało, że trafił Pan do serialu kryminalnego?

- Przez przypadek. Spodobało mi się, więc zostałem. W przeciwieństwie do moich kolegów nie mam policyjnego doświadczenia, ale oni są wyrozumiali i chętnie udzielają mi praktycznych rad.

Lubi Pan historie kryminalne?

- Bardzo, zwłaszcza do poduszki. Ostatnio czytałem Krajewskiego, ale to są inne historie, niż my przedstawiamy. W "Detektywach" ze względu na porę emisji pokazujemy złagodzone sytuacje, a świat w biało-czarnych barwach. W naszym programie przestępcy są źli, a my odmalowani w jasnych kolorach. Chyba jesteśmy trochę przesłodzeni.

Czy udział w serialu o przestępcach może być niebezpieczny?

- Czasami tak, dlatego musimy się wykazać dużą uwagą i nie możemy pozwalać sobie na zbyt wiele błędów. Kilkakrotne powtarzanie ujęć bywa kłopotliwe, szczególnie, gdy są to sceny bójek, zatrzymywania, pościgi, czy zderzenia samochodów.

Zdarzyło się Panu podczas takich scen mocno poobijać?

- Nagminnie się zdarza, że ktoś się zagapi i dostanie prawdziwy cios albo komuś samochód przejedzie po stopie. To normalne wypadki przy pracy.

Rozmawiała Ewa Pokrywa.

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy