"Uwielbiam niejednoznacznych bohaterów" - Alistair Petrie o drugim sezonie "Deep State" [wywiad]
O drugim sezonie serialu "Deep State", złotym wieku telewizji, pracy we Francji i przyjaźni z Markiem Strongiem opowiada nam Alistair Petrie.
Katarzyna Ulman, Interia: Za niedługo będziemy mogli zobaczyć cię w nowym filmie, do którego zdjęcia są obecnie kręcone we Francji. Jak przebiegają prace na planie?
- Praca na planie idzie nam świetnie. Film, nad którym obecnie pracuję, to horror ["Eight for Silver" - przyp. red.]. Muszę zaznaczyć, że to pierwszy raz, kiedy gram w filmie z tego gatunku, ale bardzo dobrze się przy tym bawię. W filmie znajdzie się wiele klasycznych scen znanych fanom, np. akcja będzie miała miejsce na strychu, z którego dobiegają dziwne odgłosy, ale mimo wszystko to poważna produkcja, ponieważ dotyka problemu utraty bliskiej osoby. Wraz z resztą obsady spędzamy też miło czas na południu Francji, a to wprost przepiękny region.
- Jestem tu już od siedmiu tygodni, nie żałuję, a wzięcie działu w tej produkcji to prawdziwy zaszczyt. Co mogę powiedzieć... jestem szczęściarzem.
Serial "Deep State: Tajny układ" zadebiutuje na ekranach w niedzielę, 26 maja. Jak opisałbyś najnowszą serię?
- W wielu aspektach sezon drugi różni się od serii pierwszej. Wtedy mieliśmy do czynienia z historią jednego bohatera, teraz opowieść rozłożona jest na więcej postaci. Historia Maxa (bohatera, w którego wcielał się Mark Strong) została zakończona, więc nasz showrunner, Matthew Parkhill, zdecydował się tym razem na inny i jednocześnie świetny sposób opowiedzenia historii. Fabuła nowego sezonu została przedstawiona w dwóch perspektywach czasowych - dwa lata przed wydarzeniami z pierwszego sezonu i sześć miesięcy po nich.
- Intryga rozwija się, postacie poprowadzono jeszcze lepiej niż poprzednio, sceny akcji są niesamowite. Jak na razie mogłem zobaczyć dwa z ośmiu nowych odcinków i powiem tylko, że ten sezon to naprawdę dobra jazda od początku do końca.
W pierwszej serii losy twojego bohatera potoczyły się dość niefortunnie. W tym sezonie zobaczymy go więc w retrospekcjach. Jak zaprezentowałeś Gerge'a w nowych odcinkach? Czy zmienił się sposób, w jaki podszedłeś do zagrania tej roli?
- Dla mnie najciekawsze w tym sezonie było zaprezentowanie nowego oblicza mojego bohatera. W pewnym sensie na nowo odkrywam tę postać; wymyślam ją ponownie. Zwykle w serialach robisz coś takiego przygotowując się do zagrania swojego bohatera w przyszłości, nie w przeszłości. Musiałem więc zapomnieć o niektórych rzeczach, jakie wydarzyły się w pierwszym sezonie. Z początku wszystko było dość skomplikowane, ale na szczęście Matthew był codziennie na planie, więc cały czas pytałem go o kolejne niuanse historii George'a, a on zawsze miał ochotę wciągnąć się w dyskusję.
- Matthew jest bardzo zaangażowany w każdy aspekt produkcji; cała nasza ekipa stworzyła naprawdę dobry serial. Wracając do tego, jak poradziłem sobie i trochę zignorowałem wydarzenia, jakie nastąpiły po śmierci mojej postaci... wyrwałem wszystkie strony scenariusza, które dotyczyły scen rozgrywających się w przyszłości. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie robiłem. Teraz oglądam "Deep State: Tajny układ" jako jeden z widzów i śledzę akcję tak, jak oni - nie wiem co spotka innych bohaterów, nie znam szczegółów historii dziejącej się sześć miesięcy po śmierci George'a.
Czy poznamy George'a od innej strony? Ten bohater nigdy nie był stuprocentowym złoczyńcą...
- W tym sezonie widzowie dowiedzą się dokładnie jak i dlaczego George stał się częścią "układu". Nie sądzę, żeby był antagonistą - to dobry człowiek, który musiał podjąć w swoim życiu wiele trudnych decyzji; jedne były dobre, inne złe, ale zawsze miały służyć większej, lepszej sprawie; temu, żeby świat stał się bezpieczniejszy. To trochę jak to odwieczne pytanie - czy aby ocalić setkę ludzi można poświęcić jedną osobą? Takie moralne dylematy są świetne do przedstawienia na ekranie.
W drugim sezonie do obsady dołączyło kilka nowych twarzy. Możesz coś zdradzić na ich temat?
- Jak już wspomniałem w nowych odcinkach zabraknie Marka Stronga. Jego miejsce w pewnym sensie zajmie Walon Goggins, który stanie się centralną postacią; tak jakby liderem naszej grupy. Jednak w tej serii nasz zespół powiększył się - z kilku powodów. Po pierwsze wiele osób po obejrzeniu historii z poprzedniego sezonu chciało stać się częścią nowego projektu. Serial przyciągnął kilka znanych nazwisk - do obsady dołączyła Victoria Hamilton, Walton (niezwykle utalentowany amerykański aktor, potrafiący odnaleźć się w komedii i dramacie), Alexander Siddig (wspaniały człowiek), oraz przecudowna Lily Banda, dla której rola w serialu stanie się pewnie trampoliną do sławy.
- Oprócz tego sercem serii są oczywiście powracający w nowych odcinkach aktorzy - Joe Dempsie, Karima McAdams. Powiększył się również świat zaprezentowany w serialu - Matthew napisał bardziej intrygującą historię, w której stara się przekraczać granice.
Jeżeli miałbyś wybrać najlepszą scenę, w jakiej wystąpiłeś w dwóch sezonach "Deep State", to którą byś wybrał?
- Dla mnie zawsze najbardziej interesujące są role moralnie niejednoznacznych bohaterów; postaci, które zmagają się z problemami. Najlepszą sceną, w jakiej przyszło mi zagrać w "Deep State" była, o ironia, scena, w której mój bohater zginął. To była bardzo długa scena pomiędzy Markiem i mną, więc przypominało mi to nieco występ na teatralnej scenie - siedziałem na krześle, a Mark stał przede mną.
- Scenariusz był wspaniały, a ja miałem okazję do zagrania odrobinę niesympatycznej postaci w chwili, kiedy widzowie zaczynają z nią sympatyzować; zrozumieć jej motywacje i postępowanie. To było dla mnie wielkie wyzwanie. Mark i ja znamy się od ponad dwudziestu lat, ale wspólnie zagraliśmy dopiero w pierwszym sezonie "Deep State". Mark to cudowny człowiek oraz aktor, więc nakręcenie tej sceny było czystą przyjemnością.
- Dla mnie najważniejsze, ważniejsze niż znakomite sceny akcji w drugim sezonie, są świetnie napisane sceny, w których możemy dostrzec bohaterów; sceny, kiedy mogę grać naprzeciw wspaniałych aktorów. One są dla mnie najbardziej satysfakcjonujące, ponieważ staram się w swoim występie dać z siebie wszytko, przekazać każdy niuans. "Deep State" jest najlepsze w momentach, w których na pierwszym planie znajdują się bohaterowie. Sceny akcji to masa świetnej zabawy, ale one są tylko dodatkiem. Bez interesujących bohaterów tak naprawdę nie ma serialu.
Ostatnio zagrałeś w filmie "Hellboy" i "Łotr 1. Gwiezdne wojny - historie", ale częściej widujemy cię w serialach ("Sex Education", "Terror", "Geniusz", "Nocny recepcjonista", "Utopia"). Wolisz występować w filmach czy produkcjach telewizyjnych?
- Od zawsze uwielbiałem telewizję. Dramat telewizyjny to interesujący sposób na opowiedzenie historii, a pod wieloma względami nawet lepszym niż klasyczny film. W przypadku serialu możesz przedstawić pełną opowieść, ponieważ masz więcej czasu; możesz dokładnie ukazać pogłębiony portret psychologiczny postaci. Wiele osób mówi, nadszedł złoty wiek telewizji i całkowicie się z tym zgadzam. Wiele utalentowanych aktorów oraz reżyserów do tej pory było skupionych tylko na filmach pełnometrażowych, ale teraz mówią, że bardziej interesujące produkcje można znaleźć w telewizji i powoli zaczynają realizować swoje projekty właśnie tam.
- Budżet seriali jest coraz większy, więc powstają produkcje, które są w stanie przyciągnąć widzów z każdego zakątka świata; seriale oglądamy w domu na wielkich ekranach - kiedy mamy interesującą, długą i dopracowaną historię, którą śledzimy na ekranach ze świetnym obrazem oraz dźwiękiem to tak naprawdę mamy wszystko, co najlepsze z dwóch światów. Jeżeli miałbym wybrać, w jakich produkcjach chciałbym grać przez resztę mojej kariery, to wybrałbym seriale.
Premierowy odcinek drugiego sezonu "Deep State: Tajny układ" zadebiutuje na antenie FOX 26 maja o godz. 20:10.
*Alistair Petrie - angielski aktor znany z takich produkcji jak "Angielska robota", "Łotr 1. Gwiezdne wojny - historie". Na małym ekranie mogliśmy zobaczyć w serialach "Sex Education", "Terror", "Geniusz", "Nocny recepcjonista", "Utopia", "W skrytości", "New Blood".