Z serialami Disneya na podstawie komiksów Marvela było różnie. Po koszmarkach w postaci "Mecenas She-Hulk" i "Tajnej inwazji" przyszła nijaka "Echo". Nadzieję zmian dało "To zawsze Agatha", mające dobry pomysł, konkretną konwencję i nieprzekraczającą granic tolerancji ilość pustych wypełniaczy. Doniesienia z planu "Daredevila: Odrodzenie" były jednak co najmniej niepokojące. Jak ostatecznie wypadł najnowszy serial Marvel Studios?
Podtytuł "odrodzenie" ("Born Again") jest zaczerpnięty z jednej z najbardziej znanych historii o Śmiałku. Scenarzysta Frank Miller i rysownik David Mazzucchelli stworzyli ją w 1986 roku. Fabuła skupiała się na spisku Wilsona Fiska/Kingpina, szefa nowojorskiego półświatka, który odkrywszy prawdziwą tożsamość superbohatera, zmienia jego życie w piekło. Gdy wydaje się, że w końcu go zabił, zamiast świętować, popada w obsesję, obawiając się powrotu Daredevila. Natomiast Matt Murdock powoli regeneruje siły, by w odpowiednim momencie stawić czoła swojemu nemezis. Brzmi znajomo? Powinno, bo luźną adaptacją "Born Again" by trzeci sezon "Daredevila" od Netfliksa.
Produkcja Disney+ jest więc innym "Odrodzeniem" postaci Śmiałka. To kontynuacja wątków z serialu konkurencji przy lekkiej zmianie konwencji. "Daredevil" Netfliksa, który debiutował w 2015 roku, był w czasie swej premiery małą rewolucją. Odcinał się od lekkiego tonu Kinowego Uniwersum Marvela, stawiając na przyziemną, brutalną historię, w której bohater wymierzał sprawiedliwość własnymi pięściami — i często musiał przystanąć w czasie swej krucjaty, by złapać oddech. Wyostrzony zmysł słuchu pomagał w walce, ale nie zastępował nadzwyczajnej siły i wytrzymałości Kapitana Ameryki.
W "Odrodzeniu" realizm trzech sezonów Netfliksa zostaje doprawiony nutką komiksowości. Przynajmniej na początku. Bohater szybuje między budynkami niczym jego odpowiednik z kart opowieści graficznych (swoją drogą, efekty jego lotu wypadają koszmarnie), a obowiązkowa dla serii scena walki uchwycona w jednym ujęciu wypada nieco bardziej efekciarsko. To jednak tylko wstęp, po którym twórcy wykonują swego rodzaju woltę. Murdock, w którego po raz kolejny wcielił się Charlie Cox, odwiesza czerwony kostium z rogami i zamiast tego stara się polepszyć świat jako prawnik. Scenarzyści dają mu ku temu sensowne powody — łamiące serce, a jednocześnie dalekie od taniego szokowania.
Nie oznacza to jednak, że rezygnujemy z opowieści o zamaskowanych herosach. Są oni obecni jako tło Nowego Jorku, tak innego od jego dotychczasowych obrazowań tej metropolii w Kinowym Uniwersum Marvela. Utrzymane w ciepłych kolorach miasto, które cieszyło się swoją różnorodnością w filmie "Spider-Man: Homecoming", w "Daredevilu" jest brudne, nieprzyjemne i odpychające, niczym z lat 70. XX wieku, a w cieniach alejek i tuneli czają się najgorsze typy.
Nic dziwnego, że obywatele szukają kogoś, kto położy kres wszechobecnej przestępczości i przywróci Wielkie Jabłko do wizerunku z jego najlepszych lat. Tutaj na scenę wchodzi powracający z miniserialu "Echo" Fisk (jak zawsze wybitny Vincent D'Onofrio) jako zreformowany przestępca i biznesmen. Z hasłem "Fisk Can Fix It", populistycznymi propozycjami, kolorowymi czapeczkami (przywodzącymi na myśl ruch związany z obecnym lokatorem Białego Domu) oraz szczerą chęcią wprowadzenia zmian na lepsze, bez problemu zostaje nowym burmistrzem Nowego Jorku. Jego konflikt i walka o duszę miasta z Murdockiem przenosi się tym samym na nowy poziom.
Sednem serialu jest ponowna rywalizacja Matta i Kingpina — mężczyzn, których tyle samo łączy, co dzieli. Obaj chcą ocalić Nowy Jork, chociaż na różne sposoby. Jednocześnie szczerze wierzą, że uda im się nie wracać do dawnych przyzwyczajeń. Świetnie wypada scena z pierwszego odcinka, w której dawni wrogowie zawierają kruchy rozejm podczas lunchu. Czuć, że obaj są w trudnych momentach swojego życia i nie mają ochoty na ponowne wejście na ścieżkę wojenną. Także z powodu strachu przed tym, czym skończyłby się wybuch przemocy — nie tylko dla przeciwnika, ale też nich samych. W każdej bardziej intensywnej scenie Matta czuć buzujące w nim emocje i ogromne pokłady gniewu, który raz uwolniony, może się nie zatrzymać. Z kolei sukcesy polityczne Fiska są niwelowane przez jego porażki w życiu osobistym. Wielu widzów może być zaskoczonych, gdzie zaprowadzą one dawnego gangstera.
Chociaż Matt poszedł na superbohaterską emeryturę, nie oznacza to, że w serialu brakuje efektownych potyczek. Wręcz przeciwnie, jest ich całkiem sporo i są one o wiele brutalniejsze od tych netfliksowych. Kilka razy zdarzyło mi się odwrócić wzrok od ekranu z grymasem bólu. Serial kłuje w oczy, gdy za bardzo gra komputerem (wspomniane sceny lotów), lecz gdy skupia się na dobrze zaplanowanych walkach, wychodzi z tego hipnotyzujący balet przemocy. Sceptykom radzę poczekać na końcówkę drugiego odcinka.
Czy oznacza to, że serial trzyma w napięciu przez cały czas? Niestety, nie do końca. "Daredevil: Odrodzenie" miał swego czasu spore problemy produkcyjne. Były one do tego stopnia poważne, że po przymusowej przerwie w zdjęciach, wywołanej strajkiem aktorów i scenarzystów w 2023 roku, zdecydowano się zwolnić dotychczasowych showrunnerów i przepisać całość fabuły. Serial zrealizowano z zupełnie nową ekipą. Szwy nie są na szczęście za bardzo widoczne. Inna sprawa, że "Odrodzenie" miało pierwotnie być utrzymane w o wiele lżejszej tonacji i nie wiem, czy większość nagranego wcześniej materiału nie wylądowała w koszu. Być może tempo zmian sprawiło, że nie udało się do końca oszlifować nowego scenariusza. A w tym zdarzają się dłużyzny lub gorsze momenty. Rozczarowujące jest szczególnie rozwiązanie wątku jednego z głównych złoczyńców (chociaż jego konsekwencje wprowadzają nową dynamikę między postaciami).
Seansowi kolejnych odcinków towarzyszą przede wszystkim pozytywne uczucia. Cieszy, że mimo większego wpisania Daredevila w Kinowe Uniwersum Marvela, Śmiałek zachował swój charakter. Same mrugnięcia okiem do fanów są zresztą sporadyczne i nie za duże — nie spodziewajcie się, że w którymś momencie Mattowi przybędzie na pomoc Spider-Man lub ktoś z Avengers. "Odrodzenie" bardzo dobrze trzyma się na własnych nogach. Mam cichą nadzieję, że tytuł będzie się odnosił nie tylko do Murdocka, ale też całego uniwersum Marvela, które w ostatnich latach zaliczyło za dużo potknięć.
7/10
"Daredevil: Odrodzenie" (Daredevil: Born Again), USA 2025, platforma streamingowa: Disney +, premiera pierwszego sezonu: 5 marca 2025 roku.