Piotr Gąsowski stawiał na Tolka Banana
Król konferansjerów i prezenterów telewizyjnych Piotr Gąsowski, widzom seriali znany m.in. jako doktor Czesław Basen z sitcomu "Daleko od noszy", świętuje dziś 50. urodziny! Tylko prosimy o niedzwonienie z życzeniami do... piosenkarza Wojciecha Gąssowskiego.
Jak sam napisał na swojej stronie internetowej, jest nieodrodnym synem swojego taty - profesora Polskiej Akademii Nauk oraz mamy - artystki malarki. To oni zaszczepili w nim miłość do sztuki i książek. Dzięki nim ma głowę pełną szalonych pomysłów, a wiara w siebie nigdy go nie opuszcza.
Żeby było zabawnie, Gąs, jak nazywają go przyjaciele, często spotyka na swojej drodze osoby, które zwracają się do niego... "panie Wojtku".
- Przyzwyczaiłem się już do tego - śmieje się aktor. - Ale niech puentą tych wieloletnich pomyłek będzie fakt, że kiedyś spotkałem Wojciecha Gąssowskiego, którego powiedział: "Słuchaj, do mnie mówią: panie Piotrze". To jest moja zemsta po latach. Oczywiście obaj przyjmujemy te nieporozumienia z humorem. Ja na przykład nauczyłem się śpiewać "Gdzie się podziały tamte prywatki"?
Choć w swoim dorobku Piotr Gąsowski ma mnóstwo filmów i seriali, dla szerokiej widowni jest przede wszystkim prezenterem telewizyjnym. Aktualnie prowadzi program "Twoja twarz brzmi znajomo" w Polsacie. Największą popularność przyniósł mu jednak "Taniec z gwiazdami". Temu programowi zawdzięcza jeszcze poznanie swojej obecnej partnerki życiowej Anny Głogowskiej (to ona była jego taneczną trenerką w drugiej edycji show) i 7-letnią dziś córkę Julię. A żeby było ciekawiej, niektórzy fani sądzą, że jego żoną jest... Katarzyna Skrzynecka, z którą się od lat przyjaźni i z którą współprowadził wspomniany już "Taniec z gwiazdami".
Wcześniej przez wiele lat był związany z aktorką Hanną Śleszyńską, z którą ma 19-letniego syna Kubę.
Mało kto wie, że Piotr Gąsowski zadebiutował jako licealista w filmie "Limuzyna Daimler - Benz" w reżyserii Filipa Bajona.
- O tym, że chcę być aktorem, zadecydowałem jako dziewięciolatek - wyznał nam popularny aktor. - Bardzo chciałem występować w produkcjach dla młodzieży. Wtedy oglądaliśmy takie tytuły jak: "Stawiam na Tolka Banana", "Podróż za jeden uśmiech", "Wakacje z duchami", "Pan Samochodzik i Templariusze". Bardzo zazdrościłem moim rówieśnikom, że mogą grać w takich filmach. Marzyłem, że i mnie się kiedyś uda. W tym postanowieniu, że ja również będę aktorem, trwałem bardzo konsekwentnie, aż do Poznania przyjechała ekipa "Limuzyny Daimler - Benz". Zrezygnowałem z wakacji, zrobiłem wszystko, co było w mojej mocy, żeby znaleźć się w tym filmie. Zagrałem jednego z gimnazjalistów. Wtedy oczywiście poznałem Filipa Bajona i braci Bajorów.
Po serialu "Taksówka Jedynki" został okrzyknięty "taksówkarzem nr 1" w Polsce. I zaczął mieć związane z tym przywileje.
- Prawdziwi taksówkarze uznali, że ten quasi-kabaretowy serial "Taksówka Jedynki" pokazuje ich w dobrym świetle - wspomina. - Dostawałem od nich różne dobre rady, przejmowali się moimi losami... Do dziś często zdarza się, że taksówkarze nie chcą ode mnie pieniędzy. Mówią, że od kolegi po fachu się nie bierze. Bardzo gorąco pozdrawiam tych panów.
Sam o sobie mówi, że jest wolnym duchem i obywatelem świata, a w wolnym czasie - wędrowcem z wyboru. Kocha podróże - zwłaszcza te dalekie, w egzotyczne miejsca, gdzie z plecakiem na ramieniu może po prostu iść przed siebie. Nie przepada natomiast za wczasami w Polsce.
- Czasami człowiek chce w spokoju zjeść rybę albo pójść na spacer - wyznał w jednym z wywiadów. - A od kiedy stałem się popularny, nie zawsze w Polsce mogę liczyć na taki komfort. Ale to nie znaczy, że nie kocham polskiej publiczności, bo prz
ecież wiem, że bez niej nie istniałbym jako aktor. Jednak czasami potrzebujemy odrobinę intymności. Ale to jest jedna strona medalu. Bo z drugiej strony, ja zawsze lubiłem zagraniczne wyjazdy. Myślę, że Polskę znam już dobrze.
Przyznaje się do wielu słabości. Kocha jeść, w związku z czym wciąż się odchudza.
- Lubię czasem zapalić dobre cygaro i wypić szklaneczkę przedniego, mocnego alkoholu. Lubię ładne rzeczy, markowe ciuchy i szybkie samochody - takie jak porsche 911 carrera i Audi Q7, które aktualnie posiadam. Lubię wszystko, co piękne i warte zachodu. Aha! Mam jeszcze jedną słabość: namiętnie gubię rzeczy, zwłaszcza te małe i bardzo potrzebne, jak np. klucze czy portfel. Na moje szczęście rzeczy nie lubią mnie opuszczać na długo i po pewnym czasie zawsze do mnie wracają.
Jego ulubione aktywności to snowboard, golf, tenis i obowiązkowa siłownia dwa razy w tygodniu.
Maja Komorowska, która uczyła go przez cztery lata w warszawskiej Akademii Teatralnej, mówiła, że powodzenie w tym zawodzie w dziewięćdziesięciu procentach zależy od szczęścia.
- W zupełności zgadzam się z panią profesor - kwituje jubilat.