Byle do matury!
Ponad 120 ról w filmach, serialach i teatrze robi wrażenie! Krzysztof Kowalewski jednak nie spoczywa na laurach i jest daleki od zakończenia kariery. Ze śmiechem przyznaje, że o wycofaniu się pomyśli wtedy, gdy 12-letnia córka Gabrysia skończy szkołę!
Pana żona, aktorka Agnieszka Suchora otworzyła niedawno na Chmielnej własny sklep z wyposażeniem łazienek. Jak się pan czuje jako mąż bizneswoman?
- Bardzo dobrze! Agnieszka i jej przyjaciółka, Agnieszka Turosieńska, z którą razem prowadzi ten biznes, dobrze kombinują. Rozsądnie. Patrząc na sklep, mogę powiedzieć, że jest on gustownie zrobiony.
Z zaangażowaniem i pasją?
- Pasja mojej żony zaczęła się od projektowania wnętrz. Nasz dom na Mazurach jest jej dziełem. Cudownie zaadaptowała starą stodoło- oborę. Wyszedł z tego dom w stylu skandynawskim, bo to ulubiony kierunek estetyczny Agnieszki. Dom zrobił furorę. Został obfotografowany, a zdjęcia ukazały się w polskiej i włoskiej prasie poświęconej wnętrzom.
A Panu co się najbardziej podoba w Waszym mazurskim domu?
- Wszystko mi się w nim podoba. Jedna ściana jest przeszklona, są duże rozsuwane drzwi, z których wychodzi się na taras. Piękna antresola. Wszystko gustowne, sensowne i wygodne. Przy urządzaniu domu na Mazurach Agnieszka wykorzystywała wskazówki naszego architekta, który pomagał nam też przy projektowaniu naszego warszawskiego mieszkania.
Piękny dom w pięknej okolicy...
- Cudownej! Jezioro za płotem. Można połowić rybki, oczywiście jak się ma kartę wędkarską.
A jak morale personelu szpitala w serialu "Daleko od noszy"? Jak miewa się ordynator Zygmunt Łubicz?
- Cały szpital został postawiony w stan gotowości przed Euro 2012. Staliśmy się szpitalem polowym. Rozbiliśmy na trawie przy stadionie wojskowe namioty. Wszystko kręcimy rzecz jasna w hali i w dalszym ciągu przeżywamy straszliwe perypetie.
Aż strach pomyśleć, co czeka naszą kadrę, kiedy zajmą się nią lekarze z "Daleko od noszy". A prywatnie kibicuje pan naszej reprezentacji?
- Jestem kibicem, ale tylko w ekstremalnych okolicznościach, takich jak mistrzostwa Europy albo świata. Jeśli chodzi o polską ligę, strasznie zniechęciły mnie afery. Nie chce mi się zgadywać, który klub czy drużyna jest uczciwy i co było ustawione, a co nie. Robi się z tego kompletna bzdura. Mam kolegów w teatrze, którzy żyją piłką nożną. Ja zachowuję większy spokój.
Pan jednak preferuje inne dyscypliny sportu?
- Zawsze wolałem koszykówkę. Oglądałem mecze NBA. Nie mogę jednak powiedzieć, że jestem znawcą tego sportu. Po prostu lubię, jak jest dobra gra. Wtedy każda dyscyplina potrafi być interesująca. Nawet boks! Pod warunkiem, że jest to walka na najwyższym poziomie - jednym słowem, kiedy jest to pojedynek na pięści, a nie zwyczajne mordobicie.
Marzeniem kadry narodowej jest przyzwoity występ podczas Euro 2012. A Pan jakie ma plany na najbliższą przyszłość?
- Dożyć do matury mojej córki, przynajmniej (śmiech).
Rozm. Ewa Jaśkiewicz