Złoczyńca z Anglii
"Lubię grać złoczyńców, to świetna zabawa" - mówi brytyjski aktor James Frain. Jest prawdziwym mistrzem drugiego planu. Widzieliśmy go w wielu filmach i serialach, obecnie możemy oglądać go w "Czystej krwi". Trzeci sezon kontrowersyjnego serialu HBO startuje właśnie w Polsce.
James Frain zagościł w wielu topowych produkcjach telewizyjnych i kinowych. Zagrał między innymi w "Californication", w "Dynastii Tudorów", w "Chirurgach", w "CSI: Kryminalne zagadki Miami" oraz w "Magii kłamstwa". Partnerował Anthony'emu Hopkinsowi, Jessice Lange, Cate Blanchett, Jonathanowi Rhys Meyersowi i Robertowi Pattinsonowi.
Posiada charakterystyczną urodę, która daje mu możliwości grywania wiarygodnych postaci historycznych. Był już: Jeanem Vigo, ambasadorem Hiszpanii, hrabią, cesarzem. Tym razem wcielił się w bardzo starego wampira o niesamowitym apetycie seksualnym. To nowe wyzwanie dla (już tak) doświadczonego aktora.
Zobaczcie co ma do powiedzenia o nowej roli u samego Alana Balla, jednego z najważniejszych producentów Hollywoodu, twórcy serialu "Czysta krew":
Bohater, którego grasz, Franklin Mott, został opisany przez Sookie, jako "mężczyzna, który około pięćdziesiątki, lub sześćdziesiątki został zamieniony w wampira" i jest "energiczny, bardzo męski i mówi z włoskim akcentem".
Tak miało być, prawda?
Tak, ale w rzeczywistości, ty niedawno skończyłeś 40 lat i mówisz z akcentem brytyjskim.
Tak jest. To dość skomplikowany wątek. Czasem myślę, że adaptacja, jaką wykonał Alan Ball jest bardzo bliska oryginału, a czasem wykorzystuje bohaterów i pomysły jako punkt wyjścia. Natomiast Franklin Mott stworzony przez Alana i jego zespół scenarzystów całkowicie różni się od bohatera powieści.
Właśnie. Wiemy przecież, że w książce jesteś kochającym tatą Tary, a w serialu trochę za bardzo cię ona pociąga. Jednocześnie chciałabym zapytać, czy prawdą jest stwierdzenie, że jesteś energiczny i bardzo męski. Czy twoi przyjaciele i rodzina opisaliby cię w ten sposób?
-Być może. Myślę, że zgodziliby się z tym stwierdzeniem. Sam nie wiem, trochę mnie zaskoczyłaś. Nie zdawałem sobie sprawy, że tak mnie opisano.
Czy są jeszcze jakieś podobieństwa między Franklinem Mottem a prawdziwym Jamesem Frainem?
- Mam nadzieję, że nie. W przeciwnym razie będę miał kłopoty. Całkiem serio, jest ich naprawdę niewiele, jesteśmy na przykład tego samego wzrostu. Tak, szczerze mówiąc, nie wiem, co ci powiedziano i czy cokolwiek już widziałaś, ale wątek, w którym gram rozwija się w bardzo nieoczekiwany sposób. Trudno o nim mówić, niczego nie zdradzając, ale myślę, że mamy podobne poczucie humoru i że bardzo ważna jest dla nas miłość. A poza tym, mamy zupełnie odmienny pomysł na życie.
Przeczytałeś tę książkę zanim otrzymałeś rolę? Wpłynęło to jakoś na twoją pracę?
- Nie i nie. Czasami myślę, że czytanie historii, nad którymi pracuję, mogłoby być przydatne. Wolę jednak wersję uproszczoną, pracę nad scenariuszem, ponieważ według mnie to dwa zupełnie różne dzieła.
Jak dostałeś rolę Franklina? Brałeś udział w przesłuchaniu?
- Tak, to było zwykłe przesłuchanie.
Widok wampirów zakochanych w ludziach jest bardzo rzadki. Myślisz, że Franklin naprawdę kocha Tarę czy jest po prostu szaleńcem?
- Cóż, szalony wydaje się innym ludziom, ale nie sądzę, żeby sam się za takiego uważał. Według mnie, myśli, że jest zakochany w Tarze do granic. I to właśnie ten element sprawia, że całość jest interesująca, intrygująca i ciekawa dla publiczności. Wiesz przecież, że wszyscy jesteśmy nieco szaleni, gdy jesteśmy zakochani.
Jedno pytanie o twoje kły. Są dłuższe, niż kły innych wampirów w serialu. Czy to ma jakieś znaczenie?
- Ciągle słyszę to pytanie, a nie mam bladego pojęcia. Myślę, że miały być po prostu dodatkiem ze strony efektów specjalnych. Nie wiedziałem, że wywołało to tak głębokie przemyślenia. Muszę to sprawdzić.
Czytałam jednak kiedyś twoją odpowiedź, że być może dostałeś je, aby być pierwszym w kolejce po lunch. Zadziałało?
- Zawsze, jeśli to możliwe, próbuję być pierwszy w kolejce po lunch. Mój cały dzień obraca się wokół tego.
Zagrałeś wielu różnych bohaterów, wśród nich północnoirlandzkiego terrorystę, angielskiego męża stanu oraz złego bogacza w najnowszym "The Cape". Jak porównałbyś z nimi swoją rolę w "Czystej krwi" i jaki aspekt tej roli podoba ci się najbardziej?
- Jest coś rock'n'rollowego we Franklinie. Granie tej postaci jest świetną zabawą, a poza tym to coś zupełnie nowego. Chodzi właśnie o rock-'n'rollowe podejście i humor. Franklin jest czarnym charakterem, a ja już takie role grałem. Ale jest też bohaterem prawdziwie komicznym. I to właśnie granie złoczyńcy, który w gruncie rzeczy ma być zabawny było nowym wyzwaniem.
A dlaczego według ciebie grasz głównie złych bohaterów?
- Tak to już jest. Czarny charakter zawsze dodaje historii dynamizmu. Myślę, że one przyciągają mnie i na odwrót. Lubię grać złoczyńców, to świetna zabawa.
Od czasu premiery serialu "Czysta krew" ponownie odżył kult wampirów. Dlaczego- opowieści o nich są tak popularne, a seriale o nich mają tak świetną oglądalność?
- Nie znam nikogo, kto potrafiłby na nie odpowiedzieć. Takie rzeczy się po prostu zdarzają. Chyba chodzi o eskapizm do tego gatunku, ale i o niezwykłe elementy fantastyki wampirów. To wzmocnione wersje nas samych, co daje nieskończone możliwości twórcze. Wampiry są jednocześnie ludźmi i zwierzętami, są martwe, a jednocześnie żyją. Jest w nich coś fascynującego. Przez długi czas królowały horrory, a teraz na pierwszym planie pojawił się romantyzm. Przede wszystkim chodzi o to, aby zakochać się w wampirze.
Wywiad udostępniony dzięki uprzejmości HBO Polska.
Od dziś trzeci sezon serialu "Czysta krew" można oglądać w stacji co sobotę.