Czas honoru
Ocena
serialu
8,5
Bardzo dobry
Ocen: 1349
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Wesołowski w sidłach miłości

W jego dorobku artystycznym przybywa ról historycznych. Jakub Wesołowski świetnie się w nich czuje. Opowiada też o pracy na planie 4. sezonu "Czasu honoru", który zobaczymy jesienią.

Jak się czujesz w archaicznym stroju spadochroniarza?

- Fantastycznie! Tęskniłem za nim od czterech lat (śmiech). Dopytywałem, kiedy znowu będę skakał. I skaczemy - tym razem w innym składzie.

To wdzianko jest ciężkie?

- Nie, to imitacja, jest więc w miarę lekkie. Nawet nie byłoby najgorzej z temperaturą, gdyby nie dzisiejszy upał. Przy pierwszej serii strój był o wiele cięższy, było goręcej, a my pod spodem nosiliśmy jeszcze ubrania. Teraz, nauczeni doświadczeniem, przekonaliśmy panie z garderoby, żeby zakładać mniej tych ciuchów.

Reklama

A dadzą Wam poskakać naprawdę? Tak naprawdę?

- To by było wielce niebezpieczne. Obecnie stroje do skakania są chyba dużo prostsze i przyjemniejsze. Skok w tym tutaj byłby obarczony sporym ryzykiem. Ale będziemy wyskakiwać z samolotu z wysokości jakichś dwóch metrów. Spadochron raczej się nie rozłoży (śmiech).

Korzystacie z pomocy dublerów?

- Chłopaki uciekają od dublerów. Co możemy, robimy sami. To jest kwestia ambicji. Oczywiście kaskaderzy są niezbędni w niektórych scenach, choćby dla zabezpieczenia. Jeżeli coś wykonujemy sami, to tylko dlatego, że nam pokazali. Są naprawdę fantastyczni.

Ale widziałam, że zdarzają się drobne kontuzje...

- Tak to jest, gdy mężczyźni bawią się w wojnę.

Rzeczywiście traktujecie to jak zabawę w wojnę?

- Trochę tak, bo spędzamy tyle czasu na planie, że gdyby to była zwykła praca i forma obowiązku, emocje nie byłyby tak pozytywne, jak są tutaj. Tu, mam nadzieję, prywatnie wszyscy bardzo się lubią.

Coraz częściej oglądamy Cię w filmach i serialach historycznych, które cieszą się sporą popularnością...

- Mam taką nadzieję. Tego typu produkcje zawsze charakteryzują się ogromnym pietyzmem wykonania, a my - realizując je - mamy równie wielką frajdę. Mamy też to szczęście, że tutaj naprawdę wszyscy wkładają w pracę maksimum swoich możliwości. A jestem świadomy, że nie każdy serial robi się w ten sposób.

Interesowała Cię historia zanim zacząłeś pracę przy tych produkcjach?

- Tak. Okres II wojny światowej czy lata 30. szalenie mnie pociągały. Miałem słabość do tych czasów chyba z racji tego, że są nam bliższe niż Jagiełło na koniu.

Dziadkowie opowiadali ci o wojnie?

- U mnie w domu bardzo dużo mówiło się o historii. Serial stał się dodatkowym pretekstem do rozmów o przeszłości. Czasy współczesne są tak mało poważne, że chciałoby się podyskutować o czymś, co ma jakiekolwiek znaczenie. A historii na pewno nie można go odmówić.

Zdradź naszym Czytelnikom - tyle, ile możesz - co czeka Twojego bohatera w 4. części "Czasu honoru".

- Miną dwa lata od ostatnich wydarzeń poprzedniego sezonu. Ten czas spędziliśmy razem z bratem, Władkiem (Jan Wieczorkowski), we Włoszech, gdzie realizowaliśmy się jako żołnierze, ale serce cały czas gnało nad Wisłę. Przy najbliższej więc okazji wracamy do Polski. Tu, jak zwykle, wpadnę w sidła miłosnych uniesień. Jako ten najwrażliwszy dam się najmocniej omotać Karolinie Osmańskiej (Magdalena Boczarska), która bardzo namiesza w naszych szeregach.

Rozmawiała Anna Mieczkowska

Świat Seriali
Dowiedz się więcej na temat: Jakub Wesołowski | Czas honoru
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy