Urodzinowy przepis na sukces
Maciej Zakościelny, czyli Bronek Woyciechowski z "Czasu honoru", w sobotę, 7 maja, skończy 31 lat. W tym roku minie też 10 lat od chwili, gdy po raz pierwszy stanął przed kamerą.
Dokładnie 10 lat temu Maciej Zakościelny zadebiutował rolą Marka z "Plebanii". Był wtedy 21-letnim chłopakiem, któremu wydawało się, że cały świat stoi przed nim otworem. Widzowie niemal od razu okrzyknęli go polskim Bradem Pittem, a reżyserzy wprost zasypali propozycjami. Jeszcze jako student warszawskiej Akademii Teatralnej dołączył do obsady serialu "Na dobre i na złe", w którym grał Igora Kurowskiego. Sprawdził się też w sensacyjnych "Kryminalnych" w roli podkomisarza Marka Brodeckiego oraz - ostatnio - w wojennym "Czasie honoru". Czy uważa, że odniósł sukces?
- To, co osiągnąłem, nie jest jeszcze szczytem moich możliwości - mówił w wywiadzie.
- Chcę grać - dużo i dobrze, chcę pracować. Bardzo miło jest wiedzieć, że ludziom podoba się to, co robię. Chwalę się tym i cieszę z tego, ale daleki jestem od samouwielbienia. Chcę być dobrym aktorem, ale przede wszystkim chcę być dobrym człowiekiem - opowiadał.
Co, według Macieja Zakościelnego, znaczy "być dobrym człowiekiem"?
- To żyć w zgodzie z samym sobą, nie robić nic wbrew sobie, nie krzywdzić innych, nie mieć powodów do frustracji. Harmonia wewnętrzna jest najważniejsza! Człowiek z problemami nie może dobrze pracować. Zamiast walczyć z kompleksami i stać w miejscu, trzeba bez przerwy iść do przodu. Trzeba wyznaczać sobie nowe cele, równać do najlepszych, pracować, pracować i jeszcze raz pracować. To mój własny przepis na sukces!
Z okazji urodzin życzymy Maćkowi, by kiedyś mógł powiedzieć, że jego przepis na sukces okazał się... sukcesem.
Zajrzyjcie do naszej galerii i zobaczcie, jak Maciej Zakościelny zmieniał się przez ostatnie lata.