Dla zabawy kupił malucha
Antoni Pawlicki jest jednym z najlepszych młodych aktorów. Przed nim - wielka kariera. Za nim - role wysoko ocenione przez krytyków i publiczność.
Gra twardzieli i traktuje życie po męsku. Wysoko stawia sobie poprzeczkę. Walczy o ambitne role i zapewnia, że nie wystąpi w "Tańcu z gwiazdami". Jesienią Antoniego Pawlickiego zobaczymy w czwartej części "Czasu honoru".
- Zacząłem nieźle, zagrałem u dobrych reżyserów. Nie chcę tego zmarnować. Nie lubię życia gwiazdy. Chodzenie na bankiety wydaje mi się próżne, banalne, daremne. Nie lubię tego blichtru - stwierdził w wywiadzie dla magazynu "Twój Styl".
Nie chce być celebrytą. Jest niepokorny. Gdy potrzebował pieniędzy, zamiast grać w telenoweli, poszedł... do banku.
- Wziąłem kredyt, żeby kupić mieszkanie na Saskiej Kępie, a to droga dzielnica Warszawy - wyznał.
Ten dom to prawie cały jego luksus. Ma jeszcze trzy samochody. Nienowe! Najmłodszy jest trzynastoletni Jeep. Na co dzień jeździ mazdą. Ma też Fiata 126.
- Dla zabawy - jak mówi.
- "Czas honoru" to mądry serial. Nie interesują mnie produkcje, w których nie ma nic ważnego - wyjaśniał jakiś czas temu w wywiadzie.
Na pewno dziś nie zagrałby w "Klanie", choć wystąpił tam jako student.
- Chciałem odciążyć finansowo rodziców - tłumaczy rozsądnie.
Równie rozważnie postępuje ze swoja psychiką. Gdy czuje, że coś jest nie tak, ten zdeklarowany macho udaje się do... klasztoru. Tam, u benedyktynów w Lublinie, pomaga mnichom przy prostych pracach remontowych, naprawczych.
- Do klasztoru wracam, bo czuję się tam bezpiecznie - mówi Antoni Pawlicki.