Diabeł tkwi w szczegółach
Kaskaderskie wyczyny, drobiazgowa dbałość o szczegóły, a nawet oszustwa z użyciem technik komputerowych. Tak się robi dobry serial historyczny!
Widzowie rzadko zdają sobie sprawę z tego, jak wielu przygotowań wymagają sceny akcji w serialu historycznym oraz ile ujęć powstało wyłącznie przy użyciu komputera. - W czwartym sezonie "Czasu honoru" ma być dużo scen akcji - zapowiada reżyser Michał Rogalski.
- To dobrze i źle, bo są one efektowne, ale i bardzo trudne do realizacji. Potwierdza to Maciej Maciejewski, koordynator scen kaskaderskich, przyznając przy tym, że - ze względu na ograniczenia czasowe i budżetowe - nie wszystko udaje się zrobić perfekcyjnie. Dlatego ekipa pracująca przy "Czasie honoru" wybiera sceny najistotniejsze, którym poświęca więcej uwagi i pieniędzy.
Oznacza to, że nakręcenie około półtoraminutowej, ale ważnej sceny, poprzedzone jest kilkutygodniowym okresem przygotowań aktorów i dwutrzydniowymi próbami. A jak się osiąga wiarygodny efekt na ekranie telewizora? - Sceny batalistyczne widziane z boku nigdy nie sprawiają wrażenia realistycznych. Dla ich urealnienia potrzebni są kaskaderzy, przeszkoleni aktorzy, zdjęcia realizowane kamerą, która podbija ruch i dynamikę, montaż, sugestywny dźwięk, a także postprodukcja, czyli głównie efekty komputerowe - wyjaśnia Maciejewski.Za te ostatnie odpowiada studio filmowe Janusza Bociana. A w jakich przypadkach są one stosowane? - Gdy opowiadamy światy, których nie ma, korygujemy błędy, oraz ze względów budżetowych - wyjaśnia Bocian. Czasem są to drobne korekty - ktoś wszedł w kadr, granat poleciał nie w tę stronę, co trzeba. Ale zdarzają się bardziej czasochłonne zlecenia, np. odtworzenie samolotu, z którego skakać mają Cichociemni.
- W Polsce nie ma ani jednej sztuki Dakoty. Musimy ją stworzyć w komputerze - zdradza Bocian.
- Cały zewnętrzny widok na samolot będzie robiony w komputerze. W ujęciu, gdy spadochroniarze wchodzą do Dakoty, stosujemy niebieską dekorację, czyli bluebox i potem zamiast tła będziemy nanosić oryginalny kadłub samolotu.
Dobry serial historyczny tworzą nie tylko efekty specjalne. Grupy rekonstrukcyjne biorące udział w realizacji "Czasu honoru" wnoszą do serialu ogromny wkład.
- Przedmioty z epoki są niezbędne, jeśli chce się idealnie oddać ducha tamtych czasów. Nic dziwnego, że grupy rekonstrukcyjne cieszą się dużym uznaniem wśród producentów, aktorów i reżyserów. Na planie chętnie korzystają z ich wskazówek, a to, że dany serial czy film sprawia wrażenie wiarygodnego, jest również ich zasługą - mówi jeden z członków pasjonatów.
- Lubimy to, co robimy i może dlatego koszty nie mają dla nas większego znaczenia. A nie są one małe. Za replikę niemieckiego umundurowania trzeba zapłacić około czterech tysięcy złotych, a za motor z czasów okupacji, który wymaga solidnej i kosztownej renowacji, nawet trzydzieści tysięcy - dodaje.
Anna Mieczkowska