Czas honoru
Ocena
serialu
8,5
Bardzo dobry
Ocen: 1357
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Czas honoru": Jan Englert nie chce oceniać talentu swej córki

Jan Englert, czyli niezapomniany rotmistrz Czesław Konarski z 1. serii "Czasu honoru", często słyszy pytanie, czy cieszy się z tego, że jego najmłodsza córka - Helena - poszła w jego ślady i próbuje swych sił w aktorstwie. - To, kim będzie w przyszłości, jest sprawą jej wyboru - odpowiada zazwyczaj. - Każdy jest kowalem swojego losu - dodaje.

Helena Englert, czyli Angela Kowalska z "Barw szczęścia", wciąż nie jest pewna, czy chce być aktorką, a swój udział w popularnym serialu traktuje jak... inspirującą i przyjemną przygodę.

- Nie chcę deklarować, że na pewno wybiorę aktorstwo, bo w moim życiu wszystko szybko się zmienia. Mam tyle pomysłów... - powiedziała niedawno.

Ojciec Heleny - wybitny aktor, reżyser i pedagog Jan Englert - niemal w każdym wywiadzie pytany jest o to, jak ocenia zdolności swej najmłodszej córki i czy jest zadowolony, że odziedziczyła po nim talent aktorski. Zazwyczaj odpowiada, że... nie wypowiada się na temat talentu Heleny i jej predyspozycji do zawodu, który sam uprawia już od ponad pół wieku, a fakt, iż poszła w jego ślady, ani go nie cieszy, ani nie martwi.

Reklama

- Ma wybór i sama za niego odpowiada - stwierdził w rozmowie z magazynem "Gala".

Helena jest czwartym dzieckiem Jana Englerta.

- Całą trójkę starszych udało mi się uratować przed uprawianiem tego zawodu. Najmłodszej chyba nie uratuję - powiedział kilka lat temu, gdy po raz pierwszy zobaczył Helenę na ekranie (w 2002 roku zagrała samą siebie w "Superprodukcji", w 2013 roku wcieliła się w Kasię w "Układzie zamkniętym").

Jan Englert żartował wtedy, że pociesza go myśl, że bardzo zdolne dzieci, jak dorastają, to czasem tracą talent i wybierają sobie inny zawód. Niedawno Helena zwierzyła mu się, że nie jest pewna, czy aktorstwo to coś, czemu chce poświęcić swoje życie.

- Była na castingu, a po powrocie powiedziała, że zrozumiała pewną prawdę: że zawód aktora jest chwilowy i bardzo frustrujący. Powiedziała: "Tata, ludzie, którzy wymyślają szczepionki czy budują elektrownie, zostawiają po sobie trwały ślad na ziemi. A ja? Przecież grając, niczego nowego nie odkrywam!" - wyznał "Gali" i dodał, że słowa Heleny bardzo go ucieszyły.

- Zrozumiałem, że nie dała się zwieść pozorom i zachowuje właściwe proporcje. Powiedzmy szczerze... wszystko, co na razie zrobiła, to raczej zabawa w aktorstwo - dodał.

Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy